"Czuję z nim silną więź" - opowiada o prezesie PiS Kurski. "Byłbym gotowy dać się pociąć za Jarosława Kaczyńskiego. Nawet mi się to kiedyś zdarzyło" - zdradza "Przekrojowi". O szczegółach tego okaleczenia jednak milczy.
Wiele poseł PiS mówi za to o swoim uczuciu do Jarosława Kaczyńskiego. "To jest taka męska, młodzieńcza fascynacja dorosłym mężczyzną, którego spotkałem 20 lat temu. Teraz będzie 20. rocznica. To był 4 maja 1988 roku..." - wspomina Kurski.
"To była Stocznia Gdańska, strajk, trwał od 2 do 10 maja. Kaczyńscy przyjechali chyba trzeciego dnia strajku, ja już tam byłem. To była iluminacja Kaczyńskim, obydwoma braćmi Kaczyńskimi, ale większa Jarosławem. Myślę, że Lech się nie obrazi" - opowiada.
Kurski mówi, że to właśnie Kaczyńscy otworzyli mu oczy, wytłumaczyli mu zasady działania świata i polityki.
"Wtedy mi sprali mózg. I ta pralnia się zgadza z tym, co się dzieje na świecie, w olbrzymiej większości się zgadza. Wtedy to zrozumiałem" - cieszy się Kurski.
Powtarza, że rządy PiS były najlepszym czasem dla Polski i zapowiada powrót Jarosława Kaczyńskiego do władzy. Kiedy? Już w 2010 roku, po wcześniejszych wyborach. "Tusk, widząc, że się wszystko wali, zrobi ruch do przodu, tak jak zrobił Kaczyński, myśląc, że przynajmniej jedną z tych pieczeni - albo prezydencką, albo parlamentarną - zje. Wierzę, że pomimo tych kalkulacji Tuska wybory za dwa i pół roku wygra PiS" - prognozuje Kurski.