Tomasz Lipiec zaczął "zgarniać łupy" już w 2003 roku, gdy był szefem stołecznego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Jak pisze "Polska", powołując się na akt oskarżenia, wziął wówczas 170 tysięcy złotych łapówki od firmy, która rozbudowywała tor łyżwiarski w Warszawie.
Śledczy twierdzą, że gdy Lipiec został ministrem sportu, dalej czerpał korzyści z inwestycji realizowanych przez COS. Wiceszef ośrodka przekazał mu co najmniej 100 tysięcy złotych łapówek.
Szajka ludzi podległych ministrowi rozrastała się. Lipiec zatrudniał swoich znajomych, a ci szybko zaczynali mu się odwdzięczać. Zatrudniali kolejnych znajomych szefa resortu, załatwiali łapówki - pisze "Polska".
Minister odpowie nie tylko za korupcję, ale również za opłacanie z publicznych pieniędzy... niani do swojego dziecka. Na ten cel poszło prawie 35 tysięcy złotych z kasy resortu - twierdzi gazeta.
Były szef sportu w rządzie PiS trafił do aresztu w 2007 roku. Prokuratura stawia mu pięć zarzutów.