Amerykanie obawiają się zbyt jasnej i daleko idącej deklaracji w dokumencie, bo to mogłoby oznaczać, że będą musieli szukać dodatkowych pieniędzy w budżecie Pentagonu. A ten jest już zamknięty. Przynajmniej na ten rok. Ale polska strona domaga się takiego zapisu w umowie, który uniemożliwiłby USA wycofanie się z obietnicy.

Reklama

Jeśli negocjatorzy znajdą odpowiednią formułę, nic już nie będzie stało na przeszkodzie, by podpisać deklarację o polsko-amerykańskiej współpracy. Wtedy umieszczenie wyrzutni antyrakiet w naszym kraju byłoby pewne.

Wczoraj o tarczy rozmawiali amerykański zastępca sekretarza stanu i polski minister spraw zagranicznych. Wypowiedzi Daniela Frieda i Radosława Sikorskiego po spotkaniu były jednak bardzo lakoniczne.

Podobno Polska nie żąda dodatkowych gwarancji bezpieczeństwa ze strony USA. W wynegocjowanej umowie o bazie Amerykanie zobowiązują się do ochrony terytorium Polski przed atakiem rakietami balistycznymi - pisze "Rzeczpospolita".

Reklama

Kłopot jednak w tym, że jednym z przykładów amerykańskiego zobowiązania do obrony naszego terytorium ma być obecność rakiet Patriot. I tu spór zaczyna się od nowa.