Szef polskiego rządu skarżył się, że brak podpisu Lecha Kaczyńskiego pod traktatem utrudnia mu pracę. Donald Tusk był pytany o tę kwestię przez dziennikarzy podczas trwającej właśnie wizyty w Chinach. Poprosili oni o komentarz do wystąpienia Nicolasa Sarkozy'ego w Parlamencie Europejskim. Francuski przywódca mówił, że polski prezydent powinien podpisać traktat, bo składał taką obietnicę.

Reklama

>>> Przeczytaj, jak Sarkozy upominał Kaczyńskiego

"Trochę dziwnie to wygląda, kiedy ja w imieniu państwa polskiego mówię: <Polska jest zainteresowana jak najszybszym ratyfikowaniem traktatu przez wszystkie państwa członkowskie UE>, a potem muszę odpowiadać na pytania - a gdzie jest ten podpis?" - tłumaczył Donald Tusk.

Zaraz potem szef rządu dodał, że prezydent oczywiście może podpisać ten ważny unijny dokument wtedy, kiedy zechce. "Nikt tego prawa prezydentowi nie odbiera" - powiedział Donald Tusk.

"Natomiast fakt, że prezydent osobiście uczestniczył w negocjowaniu traktatu, na własne życzenie pojechał do Lizbony, aby uczestniczyć w podpisaniu traktatu, a następnie coraz mniej zrozumiała w Europie zwłoka w podpisaniu tego traktatu stawia pod znakiem zapytania naszą wiarygodność, przewidywalność jako państwa" - podkreślił premier.