Jarosław Kaczyński zaatakował Komorowskiego podczas debaty o wniosku o odwołanie marszałka. "Musi być to osoba poza wszelkimi podejrzeniami, a nie wiem dlaczego Komorowski jest tak serdecznie związany z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi" - mówił prezes PiS.

Reklama

"Marszałek nie szanuje głowy państwa" - grzmiał Kaczyński. "Marszałek ma zadziwiającą tendencję, żeby przejmować rosyjski punkt widzenia" - dodał prezes PiS.

"Te słowa to potwarz i podłość"

"Insynuacje pod moim adresem dotyczące WSI i powiązań z Rosją to potwarz i podłość" - odpowiedział marszałek Komorowski i zaraz zapytał: "Czy można mówić podle, czy można mówić superpodle?"

Zaznaczył, że Kaczyński "mógłby nawet tak mówić", gdyby "nie miał na sumieniu" powołania na wiceministra sprawiedliwości w swoim rządzie Andrzeja Kryże, który - jak przypomniał - doprowadził do uwięzienia jego i Andrzeja Czumy (PO). "Niech pan rozliczy się z tą sprawą" - dodał marszałek.

Komorowski tłumaczył się także ze swojej wypowiedzi o incydencie w Gruzji: "Jaka wizyta, taki zamach". "Tak, to była ironia" - przyznał i dodał, że gdyby miał świadomość, że to wywoła takie niezrozumienie, "pewnie użyłby innego określenia". "Dzisiaj to, co wiemy o incydencie w Gruzji, potwierdza w 150 proc. moje słowa" - zaznaczył jednak.

Czy klepanie prezydenta uwłacza Polsce?

Reklama

"Intencją mojej wypowiedzi nie było w najmniejszym stopniu uchybienie prezydentowi Polski, tylko sformułowanie zarzutu pod adresem gospodarza tej wizyty, strony gruzińskiej" - tłumaczył dalej Komorowski a na koniec dorzucił. "Było dla mnie rzeczą uwłaczającą, że prezydent gruziński niemal klepał polskiego prezydenta po plecach. Nie życzę sobie tego, aby ktokolwiek Polskę w ten sposób protekcjonalny traktował"

Komorowskiego bronił w Sejmie też jego zastępca Stefan Niesiołowski z PO. Zarzuty Kaczyńskiego określił jako "miałkie i niesprawiedliwe".

"Kaczyński był uprzejmy mówić o ludziach m.in. KPP, łże-elity, ZOMO, a demokratyczną Polskę był uprzejmy nazwać rywinlandem i ubekistanem. Trzeba naprawdę nie lubić własnego państwa i pogardzać własnym narodem, żeby takich określeń używać" - przekonywał Niesiołowski.