Rada Europy chce wywrzeć presję na wszystkie państwa Unii Europejskiej - w których obowiązuje jeszcze tradycyjna definicja małżeństwa i rodziny - by uznały związki osób tej samej płci. Nie chodzi o zgodę na zawieranie związków małżeńskich między gejami czy lesbijkami, ale o uznawanie tych, które już zostały zawarte, ale w innych państwach.

Reklama

Ten pomysł tak bardzo wzburzył PiS, że postanowił pokazać Radzie Europy, gdzie jest jej miejsce. Ale potrzebuje do tego poparcia innych partii. A to nie jest przesądzone.

Są ważniejsze sprawy

"W tej chwili są ważniejsze sprawy niż los związków partnerskich w naszym kraju i w Europie. Nie mam ochoty się tym zajmować" - powiedział DZIENNIKOWI Paweł Graś z PO. "Nie wiem, czy ktoś w Sejmie to poprze, czy ktokolwiek będzie chciał się tym zajmować poza PiS. Ale jeżeli chcą nad tym debatować, tworzyć jakieś rezolucje, to niech się tym zajmują" - dodał.

Także PSL nie kwapi się do poparcia pomysłu PiS. "Zastanawiam się, co było impulsem dla PiS, że chce takiej rezolucji, chce wzywać RE. Dlaczego akurat teraz?" - mówi DZIENNIKOWI Eugeniusz Kłopotek. Choć zaraz dodaje, że "środowiska homoseksualne działają tak, że jak damy palec, to chcą całej ręki".

Obśmiać pomysł PiS

Przeciwko wnioskowi partii Jarosława Kaczyńskiego zagłosuje z pewnością SLD. Posłanka Joanna Senyszyn podkreśla, że nikt nie chce ingerować w nasze wewnętrzne sprawy. "Rada Europy namawia do rozsądku, bo lepiej sformalizować wszelkie związki, niż ograniczać prawa np. parom homoseksualnym" - powiedziała DZIENNIKOWI. "Ten projekt PiS jest bezsensowny. Należy go po prostu obśmiać" - dodała.

Reklama

To średniowiecze

Projekt rezolucji najmocniej krytykują samo zainteresowani. "To radykalny i rodem ze średniowiecza pomysł, ośmieszający Polskę na arenie nie tylko europejskiej. Znów, jak kiedyś za sprawą Teletubisiów, będziemy postrzegani jako obyczajowy skansen XIX w. Europy" - mówi DZIENNIKOWI Robert Biedroń, szef Kampanii Przeciw Homofobii.