"Premier Donald Tusk wskazał mi w samolocie inną kabinę niż ta, w której zazwyczaj siedzę w czasie podróży. Co mnie o tyle dziwi, że to jest mój samolot: sto jedynka" - mowił prezydent. "Poczuł się gospodarzem" - dodał Lech Kaczyński.

Reklama

Prezydent doda też, że Donald Tusk nie był w najlepszym humorze. "Mnie pech prześladował w tamtej podróży (do Azji - red.), a tym razem pana premiera i stąd też może nie jest w najlepszym humorze" - dodał Kaczyński, odnosząc się do problemów w podróży szefa rządu do Brukseli. Z powodu awarii rejsowego samolotu, z którego miał skorzystać Tusk, obaj politycy polecieli do Brukseli na szczyt UE razem.

Już po wylądowaniu politycy wsiedli do innych samochodów i udali się na szczyt. Przed wejściem do siedziby Unii Europejskiej spotkali się w drzwiach: nie odzywali się do siebie, ale uśmiechali.

>>>Premier i prezydent są już w Brukseli, ale i tak spóźnili się na szczyt