Kto zastąpi Urbańskiego? Piotr Farfał, działacz Młodzieży Wszechpolskiej i polityk LPR. Był członkiem zarządu publicznej telewizji, ale od kilku miesięcy zawieszonym. Po udanym przewrocie LPR i Samoobrony we władzach TVP i całkowitym pozbawieniu wpływów PiS, został natychmiast odwieszony.

Reklama

"Gazeta Wyborcza" napisała, że Farfał w latach 90. przez dwa lata był wydawcą rasistowskiego pisemka "Front", w którym miał napisać m.in. "nie tolerujemy tchórzów, konfidentów, Żydów". Gazetka publikowała m.in. rysunki "łysego osiłka z mieczem", który depcze flagi Izraela i UE oraz skinheada z ręką w geście "Heil Hitler". Farfał zaprzeczał tym doniesieniom.

"Odsunięcie prezesa Urbańskiego oraz wiceprezesów Sławomira Siwka i Marcina Bochenka to czerwona kartka i wyraz niezadowolenia ze sposobu zarządzania spółką przez dotychczasowy zarząd" - powiedział Łukasz Moczydłowski, nowy szef rady nadzorczej. Od piątku zastępuje Janinę Goss, związaną z PiS.

Moczydłowski przyznał, że jednym z powodów zawieszenia całej trójki - o czym DZIENNIK napisał jako pierwszy - jest brak ich reakcji na odsunięcie Hanny Lis od prowadzenia "Wiadomości". "Jest to jeden z powodów świadczących o upolitycznieniu TVP, na które nie wyrażamy zgody" - powiedział Moczydłowski.

Reklama

DZIENNIK dowiedział, że argument o "bezczynności wobec sytuacji Hanny Lis" znalazł się we wniosku o zawieszenie prezesa Urbańskiego, który przygotowali członkowie rady związani z LPR. Budzi to spore zdziwienie, bo do tej nie byli oni sympatykami Hanny Lis i jej męża Tomasza, który w Dwójce prowadzi polityczny show.

"Zarząd nie reagował także na zagrożenia, wobec których stanęła spółka - spadek wpływów z abonamentu i spadek wpływów z reklam, którego należy się spodziewać w związku z kryzysem finansowym" - dodał Moczydłowski.

Nowy szef rady nadzorczej nie zgodził się także z zarzutami, że podejmowane przez radę decyzje są bezprawne, ponieważ działa ona w niepełnym składzie. "Zgodnie z Kodeksem spółek handlowych minimalna liczba członków rady nadzorczej to pięć osób. Jeśli więc nasza rada liczy osób dziewięć, a zrezygnowała jedna, jesteśmy władni podejmować decyzje" - uważa Moczydłowski.

Ten argument nie przekonuje PiS, które uważa, że decyzje podjęte przez radę nadzorczą są nielegalne. Wszystko wskazuje na to, że teraz dojdzie do bitwy prawników obu stron na ekspertyzy.