"Gdyby działania operacyjne były prowadzone staranniej, to nie mam wątpliwości, że ta tajemnicza śmierć zostałaby wyjaśniona o wiele wcześniej. Być może nie doszłoby do tragedii" - mówi Biernacki.
Wymienia też szereg niejasności w śledztwie. "Nie jest możliwe, aby w jednej sprawie było aż tyle przypadków. Trzy samobójstwa. Skradziony radiowóz z aktami sprawy. Na początku śledztwa nie przeprowadzono podstawowych działań operacyjnych wobec Roberta Pazika, mimo że jego nazwisko figurowało wśród podejrzanych" - wymienia były minister spraw wewnętrznych.
>>>Przełom w sprawie Krzysztofa Olewnika
Zwraca też uwagę na jeszcze jeden fakt. "Powszechną opinią było to, że Olewnikowie mieli dobre kontakty z rządzącymi wtedy politykami. Zwykle takie okoliczności wpływają na przyśpieszenie śledztwa, tymczasem w tym przypadku organy ścigania grały na czas i podejmowały wątki najdziwniejsze z możliwych" - podkreśla Biernacki.
Potwierdza to Zbigniew Ziobro. "Przez cztery lata rządów SLD, z w sprawie Krzysztofa Olewnika działo sie niewiele. Przez pierwsze dwa lata, kiedy pan Krzysztof Olewnik jeszcze żył, nie działo się nic" - mówi Ziobro.
Dziś prokuratura poinformowała o aresztowaniu Jacka K., przyjaciela, wspólnika i byłego asystenta Krzysztofa Olewnika. Zatrzymany jest podejrzany o współudział w porwaniu. Prokurator Jerzy Szymański utrzymuje, że aresztowanie K. to przełom w sprawie Olewnika.
>>>Przeczytaj, dlaczego komisja w sprawie Olenika jest konieczna
Prokurator zapewnia, że K. został osadzony w celi z pełnym monitoringiem i będzie pod całodobowym nadzorem. Mężczyzna otrzymał status niebezpiecznego przestępcy. Wspólnik Olewnika usłyszał zarzut, został przesłuchany i aresztowany. Prokurator Szymański zapytany, dlaczego stało się to dopiero teraz, odpowiedział: "Od ustaleń do dowodów prowadzi długa droga".
Jacek K. został aresztowany na wniosek sopockiej prokuratury. Stawiane mu zarzuty to współudział w porwaniu Krzysztofa Olewnika i udział w grupie przestępczej. To K. miał wystawić biznesmena porywaczom. Według TVP Info, miał on pięciokrotnie łączyć się z telefonem, który - zdaniem śledczych - wykorzystywali porywcze.