W niemieckim oryginale figuruje zapis, że Stokłosa nie przystał na rezygnację z tzw. zasady specjalności. Ta zasad gwarantowała mu, że nie będzie sądzony za żadne czyny ponad te, które zapisano w europejskim nakazie aresztowania, chyba że sam się na to zgodzi.
Ale już w polskim tłumaczeniu, wykonanym przez tłumacza przysięgłego na potrzeby prokuratury, napisano że zatrzymany zrezygnował z zasady specjalności. W efekcie po przywiezieniu go w 2007 r. do Polski Stokłosa usłyszał kolejne zarzuty.
Ponowne tłumaczenie tekstu, wykonane także przez tłumacza przysięgłego na zlecenie rodziny Stokłosy, wykazało, że nie zrezygnował on z zasady specjalności. Jego żona stawia w związku z tym tezę, że poprzedni dokument został sfałszowany i że nowe zarzuty wobec jej męża postawiono niezgodnie z prawem - informuje "Rzeczpospolita". Proces Stokłosy rozpoczyna się 1 kwietnia przed poznańskim sądem.
Prokuratura przesłucha już biegłą tłumaczkę, która dokonała przekładu niemieckich pism sądowych, na mocy których wydano Polsce Stokłosę. Jeśli potwierdziłyby się wiadomości o błędach w tłumaczeniu, za pośrednictwem polskiego sądu trzeba by występować do sądu w Niemczech o rozszerzenie zgody na ściganie także o dwa nowe zarzuty, które Stokłosa usłyszał po sprowadzeniu go do Polski.
Były senator i jeden z najbogatszych Polaków jest oskarżony m.in. o korumpowanie urzędników Ministerstwa Finansów, łamanie przepisów związanych z ochroną środowiska, mobbing wobec pracowników swych firm. Nie przyznaje się do winy.
Henryk Stokłosa był poszukiwany w związku z przestępstwami o charakterze korupcyjnym. Jego obrońcą był Zbigniew Ćwiąkalski, jednak zrezygnował po zatrzymaniu Stokłosy. Jest byłym politykiem PZPR i byłym senatorem. Prowadzi zespół firm - to przeważnie przetwórnie rolno-spożywcze. Jego majątek w 2005 roku wyceniono na 950 milionów złotych.