"Prawo do nominowania na trzy miejsca w radzie leży wyłącznie po stronie Związku Wypędzonych. Polski premier Donald Tusk musi to po prostu respektować" - Steinbach nie pozostawia żadnych wątpliwości w rozmowie z gazetą "Bild am Sonntag".

Reklama

W rozmowie z innym niemieckim tygodnikiem wychodzącym w niedzielę - "Welt am Sonntag" - Steinbach powiedziała, że o wycofaniu jej nominacji zdecydować powinno prezydium Związku Wypędzonych (BdV), a nie polski rząd. "Związek mnie nominował i bez jego głosu nie podejmę żadnej decyzji" - oświadczyła.

>>>Tusk o stosunku Polaków do prawdy o wojnie: Polacy mają obsesję i tak będzie zawsze

W połowie marca Steinbach ponownie ma poruszyć sprawę rady fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie na posiedzeniu prezydium BdV. Jej udziałowi we władzach przyszłego centrum przeciwna jest Polska, a także współtworząca niemiecką koalicję rządzącą SPD oraz partie opozycyjne: Zieloni, FDP i Lewica.

Reklama

Kanclerz Angela Merkel chce odłożyć decyzję o powołaniu rady fundacji. Jednak sprawa ta wywołuje coraz większe kontrowersje w partii Merkel - CDU oraz bawarskiej CSU.

"Steinbach jest kolejnym testem dla Merkel, badającym jej nastawienie do tradycyjnych poglądów w chadecji oraz jej gotowość do obrony własnych ludzi" - napisał w najnowszym wydaniu tygodnik "Der Spiegel".

Dodał, że we frakcji CDU/CSU panuje oburzenie z powodu milczenia pani kanclerz, która nie wzięła w obronę Eriki Steinbach - porównanej przez doradcę polskiego premiera Władysława Bartoszewskiego z negującym Holocaust biskupem lefebrystą Richardem Williamsonem.

Reklama

Według "Spiegla" w CDU/CSU spekuluje się, że ewentualna decyzja Merkel na niekorzyść Steinbach może kosztować chadeków od dwóch do czterech procent głosów we wrześniowych wyborach parlamentarnych.

Tymczasem Erika Steinbach stała się czołową postacią konserwatywnego skrzydła chadecji. "W końcu znalazł się ktoś, kto nie przejmuje się polityczną poprawnością, kto spiera się ze swoim przeciwnikiem, kto wyraźnie mówi, co myśli. Prawe skrzydło chadecji kocha Steinbach, bo jest ona przeciwieństwem Angeli Merkel" - pisze "Spiegel".

Ocenia również, że tylko dobrowolna rezygnacja Steinbach z miejsca rady fundacji miałaby dla pani kanclerz najmniej negatywne konsekwencje w polityce wewnętrznej i zagranicznej.