Wałęsa nie ma złudzeń. Lech Kaczyński wygrał, zgadzając się na poparcie starań Radosława Sikorskiego w wyścigu o fotel szefa NATO. W zamian za to poparcie prezydent dostał od premiera zgodę na wysłanie Anny Fortygi jako ambasadora do Organizacji Narodów Zjednoczonych.
"Prezydent zgodził się, bo wie, że Sikorski nie ma szans. To, że ograł premiera Fotygą, jest oczywiste. Prezydent okazał się lepszy w tej grze, wygrał co chciał, i urządził Fotygę. Tylko że to jest nieszczęście" - mówi Wałęsa w "Faktach po Faktach" w TVN24.
>>>Wałęsa o Relidze: odszedł wspaniały człowiek
Były prezydent odniósł się też do stosunków polsko-niemieckich do sprawy Eriki Steinbach.
"To się Niemcom nie powinno zdarzyć. Nie można mówić o wypędzonych. Nikt tu nie chciał ich widzieć, przeszli, narobili bałaganu i musieli wyjść. Kogo tu upamiętniać tych, co napadli czy tych, co wygonieni?" - mówił Wałęsa i dodał: "Steinbach to jest płachta na byka w jedną i w drugą stronę. To jest prowokacja, to tylko może nas skłócić. To przeszkadza w budowaniu jedności europejskiej".