Biegły powołany przez sąd ma ocenić, czy poseł PO Janusz Palikot wyrządził byłej żonie szkodę finansową. Śledztwo z jej doniesienia toczy się od roku - przypomina "Rzeczpospolita".

Reklama

>>>Palikot łożył na PO z majątku byłej żony?

Biegły zbada dokumenty i transakcje dokonywane przez spółki należące do Palikota w 2004 r., czyli tuż przed rozpoczęciem sprawy rozwodowej. Chodzi głównie o los firmy Jabłonna SA, która była wówczas w posiadaniu 82 proc. Polmosu Lublin. W lutym 2004 r. ponad połowę udziałów Jabłonny kupiła firma zarejestrowana na dzień przed transakcją w Luksemburgu.

Była żona posła twierdzi, że transakcja ta miała pomóc Palikotowi w ukryciu przed nią rzeczywistej wartości majątku. Sugeruje też, że za tajemniczą firmą z Luksemburga kryje się sam Palikot. Kobieta domaga się od byłego męża 40 milionów złotych.

Reklama

>>>PiS: Niech Sejm sprawdzi alimenty Pawlaka

Co o tych zarzutach mówi sam Janusz Palikot? Dziś rano powiedział, że nie boi się kroków podejmowanych przez jego byłą żonę i jej mecenasa - Romana Giertycha. "W tej sprawie już sześć razy próbowano znaleźć nieprawidłowości. To się nie udało i nie uda także teraz za siódmym razem" - powiedział Palikot.