Jedna opinia przygotowana przez dawnego lidera LPR, obecnie prowadzącego w Warszawie kancelarię prawną, dotyczyła tego, czy po rezygnacji jednego z członków rady nadzorczej może ona dalej obradować, a druga - czy można ponownie zawiesić członków zarządu.
"Moje opinie prawne nie były formalnym zleceniem. Skoro nie było formalnego zlecenia, nie pobrałem za to wynagrodzenia. Mam taką zasadę, że nie przyjmuje pieniędzy od instytucji finansowanych z publicznej kasy" - podkreślił Roman Giertych. Dodał też, że opinie nie "były na piśmie".
Po co zdecydował się ujawnić informacje o współpracy z TVP? "Aby uciąć wszelkie spekulacje na temat moich związków z telewizją publiczną. Podkreślam, że od tej porybędę pozywał za wszystkie nieprawdziwe informacje na ten temat" - zagroził Roman Giertych.
Informacja o "wynajęciu" byłego lidera LPR wzbudziła na Woronicza poruszenie. "Roman Giertych odkrył to, co podejrzewałem od początku, że za wszystkimi ostatnimi działaniami stoi właśnie on" - mówi nam zawieszony wiceprezes TVP Sławomir Siwek.