Ubiegłotygodniowe spotkanie Farfała z dyrektorami działów nie było przyjemne. "Usłyszeliśmy, że sytuacja jest zła, nawet bardzo zła. I że musimy zrobić cięcia w swoich działach. Farfał zapowiedział też, że jeżeli my tego nie zrobimy, będzie musiał sam ciąć" - opowiada jeden z uczestników spotkania. I dodaje, że Farfał zapowiedział, że TVP będzie musiała zaciągnąć kredyt.

Reklama

>>> Dziwna epidemia wśród prezenterów TVP

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, plany finansowe przyjęte w lutym i marcu nie przystają już do rzeczywistości. Niższe od prognozowanych okazały się wpływy zarówno z abonamentu, jak i reklam. "W prognozach była mowa, że oszczędności muszą sięgnąć 200 mln złotych. Teraz okazuje się, że muszą być dwa razy większe" - mówi nasz informator.

Dyrektorzy zaczęli więc ciąć. Na razie starają się nie zwalniać ludzi, choć w niektórych działach nie udało się tego uniknąć. Do związków zawodowych poszła już informacja, że kilka osób zostanie zwolnionych m.in. z biura marketingu.

Szef rady nadzorczej TVP Łukasz Marek Moczydłowski przyznaje, że sytuacja finansowa firmy jest zła. Zapowiada, że na najbliższym posiedzeniu rady będzie tłumaczył się dyrektor finansowy. Ale twierdzi, że o konieczności wzięcia kredytów nic nie wie.

Reklama

>>> Lis nie chce chodzić na pasku Giertycha

Jeżeli władze telewizji zdecydowałyby się na wzięcie kredytu, wtedy doszłoby do zwolnień. "Bank zażąda planu rozwiązania kryzysu finansowego, a to oznacza zwolnienia grupowe.Według naszych szacunków byłoby to ok. 1,2 tys. osób" - mówi osoba z władz telewizji.

Reklama

Moczydłowski przyznaje, że w TVP istnieje ogromny przerost zatrudnienia. W tej chwili pracuje tam ok. 4,5 tys. osób. "Restrukturyzacja jest niezbędna. Ale trzeba pamiętać, że zwolnienie dużej liczby osób przyniesie rozwiązanie najwcześniej za rok, półtora" - mówi szef rady nadzorczej.

>>> TVP wypromuje LPR przed eurowyborami

Na razie związki zawodowe nie zostały poinformowane o zamiarze zwolnień. Szefowie dwóch najważniejszych - "Solidarności" i "Wizji" - piszą za to do Piotra Farfała pisma, w których pytają o te plany. "Ludzie są zdenerwowani. Na korytarzach mówi się tylko o groźbie zwolnień i kredytach, które ma zaciągnąć telewizja" - mówi jeden ze związkowców. Władze telewizji poinformowały nas, że na razie nie podjęto decyzji w sprawie zwolnień w spółce.