Akt oskarżenia w tej sprawie łódzka prokuratura skierowała już do miejscowego sądu rejonowego. Musi on teraz wyznaczyc termin rozprawy.
Feralne dla Mirosława Orzechowskiego zdarzenie rozegrały się na początku marca w Łodzi. Jak zeznali świadkowkowie, kierujący samochodem - wówczas jeszcze prezes Ligi Polskich Rodzin - uderzył w dwa inne auta. Przebadano go alkomatem, który wskazał, że ma ok. 2,2 promila alkoholu w organizmie.
>>> Szef LPR zatrzymany za jazdę po alkoholu
Po przedstawieniu zarzutów Mirosław Orzechowski złożył rezygnację z funkcji prezesa LPR do rozstrzygnięcia sprawy przez sąd. Na swoim blogu polityk zapewniał, że nie jeździ samochodem po pijanemu.
Relacjonując całe zdarzenie, napisał, że owego popołudnia pił czerwone wytrawne wino i szedł do bankomatu wypłacić pieniądze na taksówkę. Spotkał wtedy młodego człowieka, który powiedział, że wezwał policję, bo "mój samochód miał zadrapać drzwi jego luksusowego audi". Dodał, że bez jego udziału dokonano oceny drobnych otarć zderzaka, "tak drobnych, że możliwych do wykonania choćby akcesoriami, jakie kobiety noszą w podręcznych kosmetyczkach". Zapewniał, że nie powstały one z jego powodu.