"Grupa polityków PO. Wszyscy uśmiechnięci i rozluźnieni. Nagle salwa śmiechu. To reakcja na dowcip, który opowiada jeden z nich: <Piotr Tymochowicz wykończył Leppera, wysyłając go do solarium i każąc mówić z palcami ułożonymi w piramidkę. Jacek Prześluga wykończył Palikota, wkładając mu do ręki sztucznego penisa>. Jeszcze kilka tygodni temu nikt w partii nie porównywałby Palikota z Lepperem. Dziś to normalne. Dla szefów Platformy Janusz przestał być <nasz>"- mówi "Polsce" prominentny działacz PO.

Reklama

>>> Palikot-Schetyna: błazen kontra wicepremier

"Kierownictwo partii od dawna jest rozdrażnione tym, że Palikot gra na siebie i nie liczy się z interesem partii. Przestał być przewidywalny i sterowalny" - tłumaczy osoba dobrze znająca relacje w Platformie.

Pozbycie się Palikota nie jest jednak łatwe. To prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalny polityk PO. Z wewnętrznych badań Platformy wynika, że ok. 15 proc. elektoratu partii są zwolennikami lubelskiego posła. Ich odejście byłoby dla Platformy ciosem.

"Nie będzie więc żadnego wyrzucania, zakazywania występów w mediach czy krytyki. Sprawa będzie rozgrywać się powoli. Janusz Palikot już teraz nie ma wstępu do gabinetów najważniejszych ludzi w rządzie. W ten sposób szefowie PO odcięli go od atrakcyjnych informacji, dzięki którym mógłby błyszczeć w mediach" - pisze "Polska".

>>> Palikot wstrząśnięty, bo Polacy go nie lubią

Sam Palikot bagatelizuje sprawę. "Rozmawiałem ostatnio z premierem Donaldem Tuskiem i wicepremierem Grzegorzem Schetyną. Nie mam powodów sądzić, że chcą mnie magrinalizować" - mówi.