Pomysł PARP-y ma uderzyć przede wszystkim w nieletnich. "90 proc. dzieci poniżej 15. roku życia zna smak alkoholu, aż 70 proc. twierdzi, że nie ma problemów z jego kupnem - powiedział "Gazecie Wyborczej" Krzysztof Brzózka, dyrektor agencji. "Projektem zainteresowała się sejmowa komisja <Przyjazne Państwo>" - dodał.
>>>Posłowie kłócą się o alkohol
"Kamery już nas nagrywają, gdy kupujemy paliwo na stacjach benzynowych. Dlaczego nie można by nagrywać ludzi kupujących alkohol" - przyklaskuje przewodniczący komisji Mirosław Sekuła.
Pomysłkowi sprzeciwia się zastępca Sekuły i jego partyjny kolega Z PO Janusz Palikot. "To jakiś absurd" - mówi "GW" i dodaje "to niedopuszczalna ingerencja państwa w wolność obywatela
>>>Życzliwy donosi: Palikot pił na starówce
"Wątpliwości można mieć w przypadku montowania kamer w przebieralniach czy szatniach, bo to podglądactwo, ale nie w przypadku sklepów z alkoholem" - ripostuje Sekuła.
Kamery nagrywałyby każdego klienta stoiska monopolowego. Urząd miasta w każdej chwili mógłby żądać od sklepu nagrań z ostatnich 30 dni. Za to, by kamera się nie zacinała, a obraz był wyraźny, odpowiadałby sprzedawca. Jak mówi Sekuła, o tym, czy kamery instalować na terenie danej gminy, decydowałyby lokalne władze.
Niestety, sprzęt potrzebny do takiego przedsięwzięcia słono kosztuje - prawie 10 tys. złotych. Jednak i na to jest rozwiązanie. Posłowie obiecują dofinansowanie kamer - gminy miałyby zwracać do 650 zł za montaż jednej.
Projekt trafił już do biura analiz sejmowych. "Jeżeli okaże się, że jest zgodny z prawem w ciągu miesiąca wyślemy go do marszałka Sejmu" - informuje Sekuła.