"Gdy zagrała w spocie PO, martwiła się, czy nie popsuje to jej znajomości z politykiem PiS" - mówi ówczesny reporter Superstacji, gdzie pracowała aktorka. Ona sama dobrze wspomina początki znajomości z Kurskim. "Poznałam Jacka, kiedy pracując w Superstacji, miałam przyjemność zrobić o nim reportaż <Inna twarz polityka>, a potem był ten program, gdzie miałam go speszyć" - opowiada.
Kurski przez cały dzień nie odbierał telefonu.
>>>"Podglądałam Kurskiego na basenie"
Program "Czarno na białym". Kampania w pełni. W programie dziennikarze mają za zadanie pokazywać polityków z innej strony niż ta, z której słyną. Gościem jest Jacek Kurski.
Od realizacji celu, czyli speszenia Kurskiego na antenie, jest "dziewczyna do zadań specjalnych". To aktorka i wydawczyni programu w jednej osobie - Anna Cugier-Kotka. Przechodzi samą siebie. Wyzywająco ubrana siada obok Kurskiego i kładzie nogi na jego kolanach. Pyta, jak może go zdobyć. Kurski traci rezon. "Był totalnie zaskoczony" - wspomina Cugier-Kotka. " Urzekła go, to było widać" - wspomina świadek tamtej sytuacji. "Przypadli sobie do gustu, potem wymieniali SMS-y. Widać było, że się polubili" - twierdzi inny z ówczesnych pracowników Superstacji. Aktorka zaprzecza: "To tylko czysto zawodowa znajomość."
Od programu mija ledwie kilkanaście dni. Cugier-Kotka znów jest bohaterką newsroomu Superstacji. Znów pozytywną. Bo zaskakuje wszystkich faktem, że zagrała w spocie Platformy. Swoją twarzą firmuje obietnice cudu irlandzkiego, ale i opinie, że przez dwa lata rządów PiS żyło się fatalnie. "Nikomu o tym nie mówiła wcześniej. Żadnych kłopotów z tego powodu nie miała" - mówi Sławomir Kińczyk z Superstacji. "Ona nigdy nie ukrywała, że jest aktorką. Od czasu do czasu grywała w różnych reklamówkach" - mówi reporter tej stacji. I mówi, że Cugier-Kotka miała wówczas tylko jeden problem. "Mówiła nam, że martwi się reakcją Kurskiego" - opowiada.
Niedługo potem Cugier-Kotka zmienia pracę. Idzie do telewizji Puls, gdzie pracuje do końca marca tego roku. W ubiegłym tygodniu znów jest bohaterką w Superstacji. Tym razem negatywną."Widzieliście? Kotka w PiS!" - krzyczał zdumiony pracownik stacji, gdy zobaczył spot PiS. "Zaprosiliśmy ją do programu na wywiad, ale odmówiła. Wybrała TVN" - utyskuje były współpracownik aktorki. "Byłam zmęczona" - tłumaczy Cugier-Kotka.
>>>Grożą jej śmiercią, bo grała dla PiS
Dziś zmęczenie miesza się u niej ze wściekłością. Że media za wszelką cenę chcą dowieść, że popiera albo nie popiera PiS. A osoby deklarujące się jako zwolennicy PO zarzucają jej konta na portalach społecznościowych i prywatnego emaila obelgami, a nawet groźbami karalnymi. "Nic nie kasuję, sprawa trafi do prokuratury. Łatwo jest anonimowo rzucać obelgami. I to za co? Za moją kolejną rolę, tym razem w kampanii PiS" - mówi Cugier-Kotka.
p
– Przepraszam, czy to miejsce koło pana jest wolne? Dlaczego uważają, że pan jest niemęski?
– Nie będę się przechwalał, ale akurat męskości to mi nie sposób odmówić.
– Właśnie też jestem tego zdania.
– Nooo, proszę państwa...
– Co kobieta musiałaby zrobić, żeby pana zdobyć?
– Jest niestety za późno. Próbowałem się wyszumieć do momentu ślubu. A potem klamka zapadła, niestety. W innej sytuacji życiowej wiedziałbym, jak się zachować. Tutaj niestety zachowam się bardzo poprawnie i skromnie i moje ręce pozostaną na szklance z wodą.