"System komunistyczny był dziesięć razy mniej wydajny niż system zachodni" - opowiadał w CNN Wałęsa. "Każdy kraj zniewolony przez Sowietów był inny, ale w Polsce mieliśmy telewizję i ludzi mogli podróżować, więc wiedzieliśmy, że życie może być lepsze. I nigdy się nie poddaliśmy" - dodał były prezydent.
Zdaniem Lecha Wałęsa rola "Solidarności" w obaleniu komunizmu w Europie była decydująca. Wojciech Jaruzelski wskazuje jednak na działania innych osób, które się do tego przyczyniły - między innymi ostatniego komunistycznego przywódcy ZSRR Michaiła Gorbaczowa i prezydentów USA George'a Busha i Ronalda Reagana. "Nikt nie powinien monopolizować zwycięstwa" - przekonuje generał w rozmowie z CNN.
Obaj jednak zgodnie podkreślają, że gdyby nie Jan Paweł II, zmiana systemu przed 20 laty w Polsce nie poszłaby tak łatwo. Wałęsa i Jaruzelski twierdzą również, że na początku lat 80. ubiegłego wieku naszemu krajowi groziła sowiecka inwazja.
"Stan wojenny był złem. Ale to było mniejsze zło niż prawdziwe zagrożenie, przed jakim stanęliśmy. Mogło dojść do wybuchu - i ten wybuch z Polski rozłałby się na całą Europę" - przekonuje generał Jaruzelski. "Bałem się, że skończy się to wielką katastrofą. Jeśli nie byłoby stanu wojennego, Polska mogłaby spłynąć morzem krwi" - dodaje ostatni komunistyczny przywódca Polski.
Wałęsa przyznaje rację Jaruzelskiemu. Jego zdaniem groziło nam niebezpieczeństwo. "W Polsce stacjonowało ponad 200 tysięcy sowieckich żołnierzy. Mieli broń nuklearną, strzelali lepiej od nas. Mogliśmy ich pokonac tylko w ten sposób: możecie nas aresztować, ale gdy wyjdziemy, zrobimy to samo, nigdy nie będziemy pracować dla komunizmu" - wyjaśnia były prezydent.