Jaromir Netzel, były prezes Zarządu Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń, został dziś wezwany na przesłuchanie w związku z przeciekiem w sprawie "afery gruntowej".
Mularczyk, jeszcze przed przesłuchaniem Netzla przed komisją do spraw nacisków, stanowczo zażądał, żeby podczas zeznań na sali był obecny biegły psycholog lub psychiatra. Zaznaczył przy tym, że sam Netzel w jednej z toczących się przeciw niemu spraw stwierdził, że miał problemy z poczytalnością, ponieważ przyjmował leki, które miały wpływ na jego stan psychofizyczny.
"Te zeznania mogą potem zostać podważone, bo zakwestionowany zostanie stan zdrowia świadka" - argumentował Mularczyk.
Mularczyk powołał się przy tym na przypadek bydgoskiego prokuratora Jarosława Dusia. Zeznawał on przed komisją w obecności psychologa. Jednak Duś sam tego chciał. Jak stwierdził, w pracy uległ wypadkowi - spadł z niesprawnego fotela i uderzył głową w ścianę. Posiada zaświadczenie o uszczerbku na zdrowiu i cierpi na zaniki pamięci.
Wniosek Mularczyka został odrzucony. Netzel został wezwany na przesłuchanie i pouczony o przysługujących mu prawach. Od razu na początku zakpił z posła PiS: "Wbrew obawom pana Mularczyka, zrozumiałem treść pouczenia" - powiedział Netzel.