Dzisiejszy "Fakt" napisał, że głowa państwa w ciągu ostatnich dwóch lat aż 141 poleciała do Juraty, co kosztowało podatników 2,3 miliona złotych. Lech Kaczyński lata więc na Hel średnio co cztery dni.

Reklama

"Nie chciałbym za bardzo wchodzić w ten temat, ale generalnie skandalem jest, to że dużą część tych pieniędzy wylatuje pani Maria Kaczyńska. Była na Litwie, na Łotwie, zdaje się, że nawet na Białorusi" - mówi marszałek Sejmu Stefan Niesiołowski. "Mam taką propozycję, żeby prezydent w ogóle nie latał. Tylko już tam został w Juracie. To mu wyjdzie na dobre. Bo jak się nie pokazuje, to notowania tylko mu rosną. Także ja mu proponuję, żeby siedział w Juracie."

Niesiołowski zastanawia się też, po co prezydent lata tak często do Juraty, skoro "do wody raczej nie wchodzi".

>>>Loty prezydenta na wczasy kosztują miliony

Jak wyglądają loty nad morze? Okazuje się, że są bardzo kosztowne i pracochłonne, ale nie dla prezydenta, tylko dla pilotów:

"Najpierw z Warszawy do Gdańska leci służbowy helikopter. Pusty. Pilot ląduje w Gdańsku i czeka na prezydenta. Ten bowiem do Gdańska leci rządowym samolotem. Tak jest wygodniej. Na gdańskim lotnisku Lech Kaczyński przesiada się do śmigłowca i leci do Juraty" - pisze "Fakt".

Dla porównania Donald Tusk w ciągu tego samego czasu poleciał do Gdańska, w którym mieszka, 51 razy. Te loty kosztowały 0,5 miliona złotych.