Spotkanie odbyło się w samo południe w Cafe 6/12 przy ul. Żurawiej w centrum stolicy. Ale poprzedziło je kilka zaskakujących scen, które obserwowali dziennikarze DZIENNIKA.

Zbliżała się godzina 10, gdy w Cafe Brama przy ul. Kruczej Kazimierz Marcinkiewicz popijał kawę z Wiesławem Walendziakiem. To dobry znajomy Marcinkiewicza jeszcze z czasów rządu Jerzego Buzka. Ale dziś to wiceprezes Prokom Investments.

Przy kawie Marcinkiewiczowi i Walendziakowi towarzyszy Zbigniew Derdziuk. Były premier nazywa go najlepszym znawcą państwa i administracji. Dziewięć lat temu cała ta trójka nadawała ton kancelarii premiera Buzka. Czy Derdziuk nie wybiera się przypadkiem do rządu Donalda Tuska? Zanim zdążyliśmy mu zadać to pytanie telefonicznie, rozłączył się. "Szukamy dobrych fachowców do kancelarii premiera" - przyznaje współpracownik Tuska.

Kilka minut po godzinie 10 Derdziuk opuszcza lokal. Czy Marcinkiewicz wysłał go z misją lobbowania za Sikorskim? Nie wiadomo. Niedługo potem w Cafe Brama zjawia się szef TVP 2 Wojciech Pawlak. On też zna się od lat z Marcinkiewiczem.

Mijają kolejne minuty. Grono znanych twarzy w coraz gwarniejszej kawiarni też robi się coraz większe. Do stolika eks-rządowego dołącza były rzecznik Marcinkiewicza Konrad Ciesiołkiewicz i niedawny wiceszef kancelarii premiera Piotr Tutak. Tuż po godzinie 11 Walendziak przesiada się do drugiego końca lokalu. Po kilku minutach dołącza do niego Pawlak. Znów zamawiają kawę. Gdy około 11.30 Walendziak opuszcza Cafe Brama, Pawlak wraca do Marcinkiewicza.

Także Marcinkiewicz zajął na kilka minut inny stolik. Jego rozmówcą był minister gospodarki Piotr Woźniak. Niedługo po wyjściu Woźniaka wychodzi i Marcinkiewicz. Pieszo udaje się na spotkanie z Sikorskim i Schnepfem.

Czy to był towarzyski meeting czy rządowe negocjacje? Gdy pytamy Tutaka i Ciesiołkiewicza, ci starają się bagatelizować zdarzenie. "Zawsze jak premier jest w Warszawie, to się spotykamy" - wyjaśnia były rzecznik rządu. A Tutak zaznacza: "My jesteśmy apolityczni". Jeden z uczestników przedpołudniowych rozmów przyznaje jednak: "Rozmowa dotyczyła głównie nowego rządu i udziału w nim Sikorskiego". Nieoficjalnie mówi, że wcześnie rano Marcinkiewicz spotkał się z samym Donaldem Tuskiem.

Marcinkiewicz miał zaangażować się w lobbowanie za tą kandydaturą, bo Tusk upiera się przy MON. "Nie chce dać teki ministra obrony Bogdanowi Zdrojewskiemu" - przyznaje ważny polityk Platformy. Inny twierdzi, że szef PO nie chce, by jego ministrów porównywano z tymi z rządu PiS. Ale jeszcze mówi wprost: "Sikorski w MSZ to hodowanie sobie kontrkandydata do prezydentury w 2010 roku".