Leszek Miller zapewnia, że stawi się o godzinie 13 u Jarosława Kaczyńskiego. "Dostałem zaproszenie z kancelarii premiera. Jeżeli nic się nie zmieni, to oczywiście będę" - zapewnia były premier. Czy będzie rozmowa w cztery oczy? Miller na pewno przyjdzie sam, ale nie wie, czy szef rządu nie zaprosił kogoś jeszcze.

Powód spotkania? Leszek Miller zdradza, że chodzi o jego wypowiedź. Jakiś czas temu stwierdził, że Aleksander Kwaśniewski jest podsłuchiwany przez instytucje państwowe. "Premier wcześniej wysłał do nas obu list z zaproszeniem, żeby wyjaśnić tę sprawę" - wyjaśnia Miller.

Jednak były prezydent ciągle na to zaproszenie nie odpowiedział. I nie wiadomo, czy pojawi się w poniedziałek w kancelarii premiera.

Sprawa z podsłuchami rozpętała się po tym jak Aleksander Kwaśniewski ogłosił pod koniec marca w TVN24, że jest podsłuchiwany przez "IV RP". Później przyłączył się Leszek Miller, który we "Wprost" dodał, że Kwaśniewski o podsłuchach dowiedział się od samych służb specjalnych. Zarówno premier Kaczyński, jak i minister koordynator służb specjalnych stanowczo temu zaprzeczyli.

Kwaśniewski został nagrany jeszcze gdy był prezydentem - twierdzi tymczasem "Wprost". Miał rozmawiać ze swoim bliskim współpracownikiem, podsłuchiwanym w sprawie dwóch prokuratorskich dochodzeń. Kto to mógłby być? Zdaniem tygodnika, w grę wchodzi kilka osób: były szef gabinetu prezydenta Marek Ungier, były koordynator służb specjalnych Zbigniew Siemiątkowski lub Wiesław Kaczmarek, były minister skarbu.

Ungierem i Kaczmarkiem prokuratura interesuje się między innymi w sprawie nadużyć przy budowie Laboratorium Frakcjonowania Osocza. Siemiątkowski jest oskarżony o ujawnienie tajemnicy państwowej w związku z zatrzymaniem byłego prezesa PKN Orlen - Andrzeja Modrzejewskiego.

W ubiegłym tygodniu Jarosław Kaczyński wysłał Kwaśniewskiemu i Millerowi listy. Napisał, że tak poważne oskarżenia pod adresem instytucji państwowych rzucane przez osoby, które pełniły ważne stanowiska państwowe, nie mogą pozostać bez wyjaśnienia.