Na pytanie, czy był podsłuchiwany Marcinkiewicz odpowiedział: "Z mojej wiedzy wynika, że nie byłem". Dodał, że raz uzyskał informację, że ktoś, z kim komunikował się telefonicznie, był podsłuchiwany. "To nie było bardzo ważne zdarzenie"- zapewnił.
Dopytywany, czy odniósł wrażenie, że ktoś zna treść jego prywatnych rozmów odpowiedział, że "miały miejsce takie zdarzenia". Podkreślił, że jego asystent był odpytywany przez wiceszefa PiS Adama Lipińskiego "w sposób bardzo szczegółowy". Lipiński miał pytać asystenta m.in. o to, co robi w danym momencie Marcinkiewicz, gdzie przebywa, z kim rozmawia. "To nie było działanie przestępcze, tylko nieetyczne" - ocenił były premier.
Dwa lata temu były premier w rozmowie z "Dziennikiem" stwierdził, że w 2005 roku ówczesny prezydent elekt Lech Kaczyński rozmawiał z szefem ABW Witoldem Marczukiem na temat konieczności założenia szefowi rządu podsłuchu. Potem oskarżenia te łagodził, mówiąc, że nie było to formalne polecenie, a "przyjacielska rozmowa" Lecha Kaczyńskiego z szefem Agencji.
Marcinkiewicz dodał, że jest przekonany, że gdy był premierem nie były zbierane haki na polityków opozycji.
Marcinkiewicz powiedział również, że w rządzie był spór między ówczesnym szefem MSWiA Ludwikiem Dornem a ministrem-koordynatorem specsłużb Zbigniewem Wassermannem. Wyjaśnił, że chodziło o koordynację spraw związanych z bezpieczeństwem.
Marcinkiewicz powiedział też, że dobór szefów służb specjalnych "dokonywał się z silnym udziałem prezesa Jarosława Kaczyńskiego".
Były premier mówił również, że zapamiętał okoliczności odwołania szefa Centralnego Biura Śledczego Janusza Czerwińskiego jako "dziwne". Podkreślił, że nie pamięta jednak szczegółów.
Posłów interesowały kulisy odwołania Marcinkiewicza z funkcji szefa rządu. Były premier oświadczył, że nie poznał odpowiedzi na pytanie, dlaczego został odwołany. "Powodów odwołania mnie z funkcji nie było. Lojalnie realizowałem program PiS" - zaznaczył.
Dodał, że prezydent Lech Kaczyński uważał, że premierem powinien być jego brat - Jarosław i "przez różne działania" chciał do tego doprowadzić.