Polityk PiS ostro atakował Donalda Tuska za jego postawę na miejscu wypadku rządowego Tu-154M pod Smoleńskiem. "Premier Tusk czmychnął z miejsca katastrofy, nie podszedł nawet do ciała prezydenta" - grzmiał. "A pana wszyscy koledzy podeszli do ciała prezydenta?" - pytała Olejnik. "Nie - odpowiedział poseł PiS - to było związane z życzeniem Jarosława Kaczyńskiego".
Brudziński stwierdził, że Władimir Putin i strona rosyjska modelowo rozegrała całą sytuację. Wyjaśnił, że chodzi m.in. o początkową deklarację szefa rosyjskiego rządu, że Jarosław Kaczyński będzie mógł zabrać ciało brata do Polski. Później - jak dodał, po ponad godzinie spędzonej w samolocie - odwołaną. "Putin modelowo pogrillował nas na lotnisku w Smoleńsku" - podsumował Brudziński.
Poseł nie zostawił suchej nitki na Donaldzie Tusku. Powtórzył, że ponosi on moralną i polityczną odpowiedzialność za katastrofę w Smoleńsku. "Niech pan powie, to był zamach, tak? Pan wierzy, że to był zamach?" - dopytywała Olejnik. "Ja tego nie wiem" - uchylał się Brudziński i przypominał o odpowiedzialności politycznej szefa rządu. "Tusk jest dziadowskim premierem, dlatego państwo polskie jest zarządzanie dziadowsko" - grzmiał. "Pan obraża teraz premiera, obraża pan całe państwo polskie" - odpowiedziała Olejnik. "Obrażam Donalda Tuska z pełną świadomością. Donald Tusk ponosi moralną i polityczną odpowiedzialność za tragedię z 10 kwietnia. Nie ma słów obrony dla Donalda Tuska i to jest moje święte i moralne prawo do oceny Donalda Tuska" - deklarował polityk PiS.
W lipcu także w "Kropce nad i" Joachim Brudziński zarzucał Donaldowi Tuskowi, że po katastrofie pod Smoleńskiem zostawił ciało prezydenta "w ruskiej trumnie", na błocie, na zwykłej czarnej folii.