Chodzi o wywiad profesora Bartoszewskiego dla "Die Welt". Profesor powiedział, że w trakcie drugiej wojny światowej bardziej niż Niemców obawiał się Polaków. "Jeśli ktoś się bał, to nie Niemców. Gdy niemiecki oficer widział mnie na ulicy i nie miał rozkazu aresztowania mnie, niczego nie musiałem się obawiać. Ale gdy sąsiad-Polak zauważył, iż kupiłem więcej chleba niż zwykle, wtedy musiałem się bać" - mówił Bartoszewski.

Reklama

Kaczyńska jest zbulwersowana. "To szokująca wypowiedź. Jak to możliwe, że w okupowanej Polsce można było czuć się pewniej, spotykając niemieckiego żołnierza niż własnego rodaka?" - pyta Kaczyńska na swoim blogu .

"Przykre, że jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności w naszym kraju do rangi powszechnie szanownego autorytetu wynoszone są często postaci, które bez jakichkolwiek zahamowań stać na to by psuć i tak do dziś często nadszarpywany wizerunek naszego narodu" - pisze Marta Kaczyńska.

Wspomina co prawda, że nie ma prawa oceniać tamtych czasów, tak jak mogą to czynić osoby, które doświadczyły wojny:"Zaskakuje mnie jednak widoczna potrzeba tak stronniczego opisywania historii w niemieckiej prasie. Słowa profesora Bartoszewskiego jak ulał pasują do klimatu tworzonych w ostatnim czasie, wyrwanych z historycznego kontekstu opowieści o niemieckich wypędzonych czy wreszcie do dozwolonego w pewnych polskich środowiskach oczerniania wizerunku Polaków poprzez często niezgodne z prawdą opisywanie nas jako wojennych grabieżców, żerujących na tragedii Żydów - pisze córka tragicznie zmarłego prezydenta.

Jak czytamy dalej Kaczyńska przyznaje, że profesor Bartoszewski jest osobą publiczną, pełniącą niezwykle prestiżową funkcję i ona sama, jako obywatel chciałaby by "podobne, niezwykle oryginalne zwierzenia padały co najwyżej w granicach naszego kraju". "Obawiam się, że w przeciwnym razie lata pracy wykonanej na rzecz poprawy polsko-izraelskich stosunków mogą zostać zaprzepaszczone, a zachodnim poprawnym historykom łatwiej będzie kolejnym pokoleniom opowiadać o tragedii "wypędzonych" w oderwaniu od okrutnej, ale prawdziwej genezy tego zjawiska" - podsumowuje Kaczyńska.