"W nocy, kiedy spaliśmy, wybito nam okno w sypialni dziecka. Pokój ten jest na piętrze, czyli ktoś sobie naprawdę zadał bardzo dużo trudu" - relacjonował Kopyciński w rozmowie z PAP.
Zaznaczył, że z kolei dzień wcześniej zauważył, że jedna z opon w jego samochodzie została uszkodzona. "Nie jestem w stanie stwierdzić, czy wjechałem na coś i w ten sposób została ta opona przecięta, czy ktoś ją przeciął. Wulkanizator powiedział, że opona jest przecięta" - powiedział Kopyciński.
Poinformował, że sprawą zajęła się już kielecka policja. "Wezwałem policję, panowie są ze mną cały czas w kontakcie. Dziś założyłem też monitoring wokół domu" - powiedział poseł Sojuszu.
Według Kality, o tej sprawie już w piątek szef partii Grzegorz Napieralski rozmawiał z marszałkiem Sejmu Grzegorzem Schetyną. "W poniedziałek z kolei przewodniczący wystąpi formalnie z wnioskiem do ministra spraw wewnętrznych i administracji Jerzego Millera, aby resort zapewnił Kopycińskiemu bezpieczeństwo" - wyjaśnił rzecznik Sojuszu.
Jak zaznaczył, nie chodzi o ochronę, ale o to, by "zastosował wszelkie środki, które gwarantowałyby bezpieczeństwo" posłowi i jego rodzinie.
Rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak powiedziała w sobotę PAP, że jeśli do resortu wpłynie pismo Napieralskiego, to na pewno zostanie rozpatrzone.
Kalita zastrzegł, że politycy Sojuszu nie chcą wiązać piątkowego incydentu z działalnością poselską Kopycińskiego, jednak - jak podkreślił - że cała sytuacja budzi ich "duże wątpliwości". "Pan poseł Kopyciński zajmował się ostatnio u nas w klubie tak wrażliwymi tematami, jak Komisja Majątkowa czy Fundusz Kościelny" - przypomniał rzecznik SLD.
Sam Kopyciński nie chciał oceniać tego, co się stało.