Przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej był gościem porannego programu Moniki Olejnik. Dziennikarka pytała Grzegorza Napieralskiego o pozew przeciw niemu, jaki złożył szef Ruchu Autonomii Śląska.
"Grupa ludzi, która utworzyła się na Śląsku i buduje swoją tożsamość polityczną, ma w swoich zamierzeniach budowę autonomii Śląska, czyli zbudowania kawałka Polski inaczej" - tak skomentował szef SLD.
Dodał, że nie obawia się sądowego starcia z Jerzym Gorzelikiem: "Mogę się procesować i udowodnię, że racja jest po mojej stronie. (...) Chcą mieć własny sąd, autonomię, własne znaki, własne barwy. (...) Kilka osób, które chcą zbudować ze Ślązaków grupę, która ma mieć inne prawa i inne przywileje - to jest dla mnie bardzo niebezpieczne" - alarmował Napieralski. Dodał też: "Różnorodność w Polsce to jest coś wspaniałego, jest naszą siłą".
Monika Olejnik pytała też, czy Ślązacy powinni mieć możliwość do deklarowania narodowości śląskiej w spisie powszechnym. "Dla mnie to jest grupa historyczna, etniczna. Ja bym w ogóle przy tym nie majstrował, bo budujemy demona, a ja bym już nie chciał budować demona".
Grzegorz Napieralski ma pretensje, że politycy zajmują się tematem wywołanym przez PiS. "Od dwóch czy trzech dni nie zajmujemy się niczym innym, nie zajmujemy się podwyżką cen, budżetem, niczym, tylko tym co powiedział Jarosław Kaczyński" - żalił się przewodniczący.
Przywódca sejmowej lewicy nie ukrywał, że nie ma wysokiego zdania o raporcie opublikowanym przez PiS, w którym znalazło się słynne już zdanie o śląskości.
"Nie chcę ani pisać, ani podpisywać ani nic zmieniać raportu Jarosława Kaczyńskiego, ten dokument jest niepoważny, szczególnie w sferze ideologicznej. Ta partia nie ma pomysłu na siebie, albo konflikt, albo Smoleńsk, albo przeszłość. Ja się na taką formację w Polsce nie zgadzam" - podsumował Napieralski.