Tomasz Lis z "Wprost", publicysta Tomasz Wołek i Wiesław Władyka z "Polityki", jak co piątek byli gośćmi Jacka Żakowskiego w TOK FM.

Reklama

Prowadzący audycję pytał ich m.in. "co zrobić z mającą posmak szaleństwa radykalizacją części elektoratu PiS, aktywistami z Krakowskiego Przedmieścia, z

"Ja bym to zostawił. To są hasła są głupie i obraźliwe, ale ci ludzie tak mają, w głowach im się porobiło i bełkot się z nich wylewa. Bądźmy konsekwentni. Jeśli uważaliśmy za akt absurdu poszukiwanie przez policję w całym kraju bezdomnego, który coś tam bluzgnął na prezydenta Kaczyńskiego, nie ścigajmy za obrażanie Komorowskiego. On musi to przetrzymać. Bo jakiekolwiek sankcje karne, a może nawet porządkowe, jak grzywna, to będzie akt męczeństwa, histeria, patos i egzaltacja na najwyższym C" - mówił Tomasz Lis.

Newspix / MAREK ZIELINSKI

Nie zgodził się z nim Tomasz Wołek. Jego zdaniem "minimum tego, co należy zrobić, to o tym plugawieniu instytucji państwa i filarów demokracji głośno rozmawiać. Nie można udawać, że tego nie ma".

"To nie są idioci!. Myślisz, że oni nie widzą, że to jest szaleństwo, że to psychuszka?" - dopytywał Tomasz Lis.

Z kolei Wiesław Władyka uważa, że brakuje w tym wszystkim mocnego stanowiska prezydenta. "Przydałoby się jakieś orędzie prezydenta, który opowie nam to państwo. Że jest ono suwerenne, demokratyczne i wolne, nie jest żadnym kondominium" - radził publicysta "Polityki".

"Dokumentalistka Ewa Stankiewicz, która powiedziała wczoraj, że boi się o własne życie; pan Waszczykowski, który błaga .