Jacek Kurski, usunięty z PiS razem ze Zbigniewem Ziobrą i Tadeuszem Cymańskim, pozwolił sobie na tego rodzaju krytykę chyba po raz pierwszy. Przede wszystkim stwierdził, że postawienie na Zytę Gilowską było "powrotem do Polski liberalnej".
"Błędem była obniżka podatków dla bogatych. Błędem było obniżenie składki rentowej. Bo to pozostawiło w kieszeni pani Halince, pracującej na kasie w Biedronce, 15-30 zł miesięcznie; a Kulczykowi czy Krauzemu miliardy rocznie. Błędem było zlikwidowanie podatków od spadków i darowizn bez żadnego górnego limitu" - wyliczał eurodeputowany.
Kurski stwierdził, że ziobryści powinni odwoływać się do szerokich środowisk prawicowych - od Marka Jurka, przez Kazimierza Michała Ujazdowskiego, aż po "innych ludzi o wrażliwości konserwatywno-liberalnej". Dziękował także nowym posłom za wsparcie, które przejawiło się wczoraj utworzeniem osobnego od PiS klubu Solidarna Polska. Chwalił też ich kompetencje. "Z jednej strony są to posłowie, którzy wybili się pracując w komisjach śledczych: Kempa, Wróbel, Dera, Mularczyk. A z drugiej strony są to np. wiceministrowie z rządu Jarosława Kaczyńskiego: Jarosław Żaczek i Jacek Bogucki. To bardzo merytoryczni ludzie" - wyliczał.