Dziękuję, że skandujecie moje imię, ale przyszliśmy tutaj, by podtrzymać pamięć o pierwszym prezydencie, który był godny tego miana, który nie miał związków z poprzednim systemem - mówił zgromadzonym przed Pałacem Prezydenckim ludziom Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem tego nie można powiedzieć o obecnym lokatorze Pałacu Prezydenckiego.
>>>Flagi polskie i węgierskie w Warszawie. "Tusk zdrajca"
Kaczyński wzywał tłum, by pamiętano nie tylko o jego bracie, ale także o Pierwszej Damie i wszystkich przyjaciołach i współpracownikach prezydenta, którzy zginęli w Smoleńsku. Ich dziedzictwo to wskazanie dla nas kierunku działania, który może być tylko jeden. Musimy w jedności budować podstawy do zwycięstwa, dla IV RP - twierdzi.
Prezes PiS powoływał się na przykład z Węgier. Obecność klubów "Gazety Polskiej" w Budapeszcie i duchowieństwa węgierskiego w Warszawie nazywał budującą się jednością, która przekracza granice. Prezes ostro zaatakował przy tej okazji rozłamowców z PiS. Mówił tłumowi, że ci, którzy odeszli z jego partii służą drugiej stronie.
>>>Kaczyński przed Pałacem: Zostali zdradzeni. To pewne
Zdaniem Kaczyńskiego jesteśmy coraz bliżej prawdy o Smoleńsku. Po pierwsze ludzie, którzy oddają cześć ofiarom, nie pozwalają Polakom uwierzyć w wielkie, bezczelne kłamstwo. Po drugie działa zespół Macierewicza, który jest coraz bliżej prawdy. Podziękował też prawicowym blogerom, dziennikarzom "Gazety Polskiej" i Kościołowi, w tym ojcu Rydzykowi i jego mediom.
Na koniec Kaczyński zaapelował do ludzi, by pamięć o ofiarach katastrofy nie była gestem jednego dnia. To musi być wielki ruch ku IV RP, który nieodległego dnia zwycięży.