Grzegorz Schetyna z Platformy Obywatelskiej był gościem Moniki Olejnik w Radiu ZET. Publicystka w rozmowie nawiązała między innymi do głośnych słów Beaty Sawickiej o konieczności "wpier..." politykowi.

Reklama

Olejnik dostrzegła drobną kontuzję Schetyny i nie mogła nie zapytać w kontekście słów Sawickiej: Ma pan ranę na nosie. Co się stało?

Poseł odpowiedział krótko: Grałem w koszykówkę.

O samej Sawickiej powiedział jednak więcej. Słyszałem o tym. To jest niespotykane. Język, sposób rozmowy, argumentacja, już nie mówiąc o tak ordynarnych sformułowaniach - mówił w Radiu ZET.

Z tego, co polityk partii rządzącej dodał, można wywnioskować, że Beata Sawicka mogła się obawiać o swoją przyszłość, bo ulubienicą Schetyny nie była.

Prawda jest taka, że nie mieliśmy najlepszych relacji. Ja byłem bardzo zdystansowany jeśli chodzi o jej dalszą karierę parlamentarną i polityczną. Ona się bardzo zmieniła w czasie tej pierwszej kadencji i stąd wynikała ta nerwowość i ta reakcja. Ale nie spodziewałem się, że mogła operować takim językiem i takimi argumentami. Nie wszyscy wytrzymują presję Sejmu, władzy i Warszawy - ocenił Grzegorz Schetyna.

Ocenił, że ujawnienie stenogramów CBA przez "Fakt" utwierdza go w przekonaniu, że to była prowokacja i szukanie słabych ludzi.

Zdaniem Grzegorza Schetyny PO powinna bardzo poważnie rozważyć podpisanie się pod wnioskiem o postawienie Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu. Chodzi o to, żeby w Polsce nie dopuścić do powtórzenia takiej sytuacji. O to, żeby żaden rząd, żaden premier czy minister spraw wewnętrznych nie miał pokusy wykorzystania służb specjalnych lub tworzenia prowokacji przeciwko opozycji - podkreślił Grzegorz Schetyna.