W wywiadzie rzecznik PiS skrytykował też prof. Zbigniewa Brzezińskiego, byłego doradcę prezydenta USA Jimiego Cartera ds. bezpieczeństwa międzynarodowego. Brzeziński w TVN24 skrytykował "ciągłe nieodpowiedzialne bzdury o jakimś zamachu smoleńskim".

Reklama

- Jak się całość tej wypowiedzi czyta, to widać, że za granicą, w tym w USA, wiedza o katastrofie skończyła się na raporcie MAKu. Być może gdyby Zbigniew Brzeziński wiedział to, co po MAKu udało się w Polsce wyjaśnić, być może by się tak nie wypowiedział - skomentował Hofman.

- A jeśli tak było, to nie jest straszna zbrodnia? Nie ma sprzeczności między polityką merytoryczną a prestiżem państwa - bronił słów prezesa Hofman. - Trzeba nazywać rzecz po imieniu: polski rząd po katastrofie brał udział w matactwie i to jest oczywiste. Oddanie śledztwa Rosjanom - raz. Nie żądanie zwrotu naszych dowodów - dwa. Fałszywe stenogramy, choćby na RBNie - trzy. Wersja Radosława Sikorskiego na godzinę po katastrofie, wina pilotów... SMSy do Platformy... - wyliczał.

- Ja czytam polską politykę po Smoleńsku tak: Donald Tusk uznał, że nawet jeśli tam był zamach, to w interesie jego i jego rządu należy to zamiatać pod dywan. Niestety to jest gra w interesie Rosji. Rosja od dawna stosuje wobec Polski strategię izolacji wobec UE i NATO i Donald Tusk nieświadomie lub nieświadomie gra razem z Rosją - oświadczył Adam Hofman.

Reklama

Hofman podkreślił, że PiS od dawna mówił, że jedyną prawdopodobną teorią jest wybuch i działalność osób trzecich i będzie zajmował się Smoleńskiem, niezależnie od tego, czy partii urosną od tego sondaże.

- Od dawna próbuje nam się wmówić, że musimy być mili, a wtedy może część mediów da nam rządzić. Teraz tydzień byliśmy grillowani. Już niejedną taką wojenkę przeżywałem, wszystko da się odrobić - zaręczył rzecznik PiS, dodając, że partia miała "inne dane, oprócz tych trotylu, które biegli potwierdzili Cezaremu Gmyzowi".

Przy tej okazji od Hofmana dostało się Michałowi Kamińskiemu, byłemu spin-doktorowi PiS, który twierdził, że pierwsza reakcja PiS na zdementowane potem rewelacje "Rzeczpospolitej" miała być łagodniejsza, niż słowa prezesa.

- Kamiński nie jest źródłem wiarygodnym, to człowiek, który pracuje dla Platformy, jest najemnikiem, skrytobójcą, który za każdym rogiem tylko by szylet w PiS wbijał - stwierdził ostro.