Poświęcać swój czas, żeby posłuchać ministra Radosława „Wazeliny” Sikorskiego? Pani żartuje? Szkoda czasu! Tego wystąpienia nie powstydziłby się minister spraw zagranicznych Zimbabwe - tłumaczył Monice Olejnik Joachim Brudziński. Jego zdaniem, było nie tyle straszno, co śmieszno. Polityk PiS stwierdził, że nie trzeba było mieć specjalnych zdolności, by stwierdzić, o czym będzie mówił szef dyplomacji. To było jego szóste sprawozdanie i nie trzeba specjalnej zdolności antycypacji, żeby wiedzieć, że pan minister Sikorski, jeżeli wniesie coś nowego do tego sprawozdania, to będzie mimika, której zawodowy mim się nie powstydził, co wszyscy mogliśmy oglądać - wyjaśnił.
Brudziński zauważył, że min Sikorskiego nawet Gombrowicz nie przewidział. Choć, jego zdaniem, wyraz twarzy szefa MSZ był najciekawszym elementem wystąpienia. Bardzo chętnie zostawiłbym ministra w spokoju i mam nadzieję, że opinia publiczna w sposób demokratyczny poprosi pana Sikorskiego, żeby sobie poszedł - dodał.