Bezsporną kwestią jest, że w sobotę byłem pod wpływem alkoholu, ale był dzień wolny. Czy jak większość mężczyzn, którzy chcą tak spędzić wolny czas, jak tysiące Polaków, nie mam prawa do tego? - pytał radny PSL, Sławomir Zygo na konferencji prasowej - pisze gazeta.pl. Działacz odrzuca jednak zarzuty żony, że gonił ją na rowerze i krzyczał, że ją zabije.

Reklama

Kobieta oskarżała go też o bicie i znęcanie się psychiczne. 10 lat musiałam znosić jego pijaństwo i to, jak znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie. Gdy byłam z synem w siódmym miesiącu ciąży, pobił mnie, potem ubłagał, że to ostatni raz. W końcu wystąpiłam o rozwód w 2010 r., a we wrześniu następnego roku musiałam wyprowadzić się na stancję, gdzie przemieszkiwałam. Nie mogłam wytrzymać. Mąż odcinał mi prąd i gaz. W zimie wyłączał ogrzewanie. Po mojej wyprowadzce zaczął prać mózgi dzieciom - twierdziła

Polityk PSL uważa jednak, że cała sprawa została stworzona po to, by go pogrążyć. Prowokacja zostanie zdemaskowana. Pewne osoby nie przewidziały, że zdarzenie jest monitorowane - stwierdził, a rzecznik lokalnego oddziału PSL sugerował, że za całą sprawą stoją niedźwiccy działacze PiS.

Radny przyprowadził też na konferencję swą córkę, która opowiadała, że za całe zło w domu odpowiada jej matka. Dziewczyna twierdziła, że kobieta ją biła i próbowała przejechać samochodem.

Nie komentował też danych policji, któe jasno pokazują, że funkcjonariusze przychodzili do domu radnego kilkanaście razy w ciągu ostatnich lat. Mężczyzna ma też założoną tzw. "niebieską kartę", dla sprawców przemocy domowej.

Reklama