Wczoraj stołeczna prokuratura potwierdziła, że prowadzi wobec Skrzypczaka postępowanie.

Już wczoraj minister Tomasz Siemoniak napisał na portalu społecznościowym, że cieszy go decyzja prokuratury, bowiem tylko w taki sposób będzie można wyjaśnić ewentualne podejrzenia wobec wiceszefa MON.

Reklama

Dziś w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową Siemoniak podtrzymał swoje stanowisko. Jego zdaniem. tylko ta droga pozwoli wyjaśnić podejrzenia wobec jego zastępcy.

Szef resortu obrony pytany o fakt, że SKW cofnęło ministrowi Skrzypczakowi uprawnienia do dostępu do informacji niejawnych, podkreślił, że i od tego przysługuje odwołanie. Zresztą - jak przypomniał Siemoniak - wiceminister Skrzypczak skorzystał z tego prawa. Złożył odpowiednie pismo, które będzie rozpatrzone przez kontrwywiad, a potem trafi do premiera. Ten z kolei będzie miał trzy miesiące na podjęcie stosownej decyzji w tej sprawie.

Reklama

Minister Siemoniak przy tej okazji podkreślił, że w resorcie - mimo zamieszania wokół jego zastępcy - praca odbywa się w normalnym trybie i nie ma żadnych podstaw, żeby ktokolwiek był zaniepokojony.

Szef MON odniósł się też do sprawy odwołania szefa SKW Janusza Noska. Procedura została wszczęta na wniosek ministra obrony. Podpisał ją premier, a teraz czeka na opinię komisji do spraw służb specjalnych.

W najbliższy piątek minister Siemoniak ma przedstawić jej członkom powody odwołania szefa SKW Janusza Noska. Zdaniem szefa MON speckomisja to najlepsze miejsce na rozmowy o tajnych służbach, a w tym wypadku o powodach odwołania jednego z ich szefów.

Reklama

Nie wiadomo, dlaczego Tomasz Siemoniak chce odwołać szefa SKW. Według mediów, może chodzić o zarzuty, jakie wojskowy kontrwywiad kieruje pod adresem wiceministra Waldemara Skrzypczaka.

W jego sprawie SKW wysłała dwa zawiadomienia do prokuratury wojskowej jeszcze w kwietniu tego roku. Od tamtej pory nie było jednak decyzji, czy zbadaniem wiarygodności materiałów zebranych przez funkcjonariuszy ma się zająć wojskowa czy cywilna prokuratura. Ostatecznie sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Warszawie.