Według sondażu TNS OBOP dla "Wiadomości" TVP, 45 procent badanych nie wie, komu ufać w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej. W porównaniu z badaniami z kwietnia tego roku liczba zdezorientowanych jest wyższa o 11 punktów procentowych. Zwolenników straciła zarówno wersja wydarzeń zawarta w raporcie Millera, jak i tezy prezentowane przez zespół Antoniego Macierewicza.
Donald Tusk zdecydowanie podkreśla, że jedynym rzetelnym źródłem informacji o przyczynach katastrofy smoleńskiej jest raport komisji Jerzego Millera. - Od wypadku minęły trzy lata i dotąd nikomu nie udało się podważyć ani jednego ustalenia, to bardzo rzetelny dokument - przekonuje premier. Uważa on, że politycy podważający ustalenia zespołu Millera powinni ponieść za to odpowiedzialność. Jaką - tego szef rządu nie powiedział.
Uważam, że najwyższy czas, aby powiedzieć, nie pół żartem, nie pół serio, nie w tonie kabaretowym, tylko naprawdę serio powiedzieć, co ci politycy zrobili ze sprawy smoleńskiej i zrobili z Polakami. A zrobili rzecz straszną i powinni wziąć za to odpowiedzialność - oświadczył Donald Tusk, odnosząc się do udziału Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza w działalności zespołu parlamentarnego wyjaśniającego katastrofę smoleńską.
Zdaniem Donalda Tuska, wyniki sondażu to dowód na to, że nie należy dyskutować z tezami Macierewicza. Szef rządu uważa, że wypowiedzi ekspertów zespołu parlamentarnego mają przede wszystkim uwiarygadniać polityczne tezy PiS. - Państwowa Komisja Badania Przyczyn Wypadków Lotniczych nie jest powołana do tego, by w podobnych dyskusjach uczestniczyć - uciął premier.
Komentarze(513)
Pokaż:
Dopiero Donald Tusk znalazł sposób, by cele Urbana i Michnika przetłumaczyć na język kupowany przez masowych odbiorców. Oddelegował Janusza Palikota i kilkunastu swych harcowników do demolowania standardów polskiego życia publicznego i politycznej debaty, ale przede wszystkim wzbudził w Polakach powszechną samopogardę.
Tusk i jego propagandowa czerezwyczajka na różne sposoby mówi Polakom: jesteście głupi, leniwi, niegodziwi i brudni. Macie na sumieniu straszne zbrodnie i codzienną podłość. Zapomnijcie więc o historii i o sprawach, którymi żyli wasi ojcowie, bo to byli wariaci albo kanalie. Grzebanie w przeszłości, odwoływanie się do narodowych ideałów i poczucia wspólnoty to wasza zguba. Nie zajmujcie się polityką, pozostawcie ją fachowcom. Wasza jedyna szansa to zaakceptowanie gospodarczej i kulturowej kurateli mądrzejszych i silniejszych. Oni wszystko potrafią, wy wszystko psujecie. Zrozumcie wreszcie, że wasze stresy wynikają z ciągłego narzucania wam roli, do której nie dorastacie. Nie wchodźcie w za duże buty, bo wam spadają. Zaakceptujcie swą gorszość i podległości, a będziecie spokojni i szczęśliwi. Zajmijcie się oglądaniem sportu i teleturniejów. A próby wciągania w sprawy publiczne, budowania wspólnotowych więzi traktujcie jako zamach na wasz spokój. Ludzie rozumni podejmą za was wszystkie decyzje, nikt nie będzie od was niczego wymagał. Koniec z mrzonkami, które są waszymi zmorami, wyzwalam was z waszych zmor.
Dzisiejsza Europa jest grą interesów, nieustanną walką rządów o dobro swych obywateli. Z wyjątkiem rządów wasalnych, które mają inne cele. Wbrew usilnej propagandzie poklepywania po plecach zgiętego w służalczym pokłonie Tuska i całej grzecznej Polski, taka, rzekomo nowoczesna, rzekomo fajna Polska postrzegana jest przez Europę i świat jako słaby, wystraszony i bezradny kraik, coraz głębiej wdeptywany w błoto przez własny rząd, jako naród w głębokim tożsamościowym, kulturowym i politycznym kryzysie. Może największym od czasu, gdy car Piotr I bez żenady - wbrew woli polskiego Sejmu - instalował na polskim tronie Wettinów.
Polskość - w swym pięknie ideałów, odwadze bohaterów, gościnności, urodzie kultury i obyczaju - od wieków była na tyle atrakcyjna, że zaborcy bali się spolonizowania nasyłanych na polskie ziemie osadników. Dokonania tuskizmu sprawiają, że Polski wstydzą się ci, którzy chcą, by była krajem wolnym, silnym i nowoczesnym. Do skundlonej, służalczej, wyrzekającej się ambicji i perspektyw polskości Tuskolandu nie zatęskni żaden syn czy córka polskich emigrantów, odwróci się od niej ze smutkiem albo ucieknie z krzykiem. Bo tuskizm okazał się - może najskuteczniejszym w polskich dziejach - eksterminatorem polskości w samych Polakach. Atrofią woli, która wyżera ich odwagę, ambicje, godność i mądrość. Redukuje ich do roli ludzkiej mierzwy, gotowej z wściekłością rozszarpać wszystkich, którzy próbują jej o dawnych ambicjach, dawnym człowieczeństwie przypominać.
Ze szczególnym zacietrzewieniem walczy rząd Tuska z polskością na polu edukacji. Eliminowanie z kanonu lektur gimnazjum najbardziej konstytutywnych dla polskości „Pana Tadeusza” i „Potopu” jest paskudne, ale także symboliczne. To już bardzo przypomina politykę zaborców i okupantów Polski. Może Donald Tusk wierzy, że jest mesjaszem, który wyprowadza Polaków z polskiej niewoli. Jak Konrad z Wyspiańskiego, który nie pozwala Geniuszowi zagonić Polaków do wawelskich lochów. Ale w istocie spełnia rolę złowrogą. Jako że Sienkiewicza z lektur usunął, przypomnę, jak nazwał Zagłoba działania wielkiego magnata w chwili wielkiej próby. Wykrzyczał Radziwiłłowi w twarz: „Zdrajco! Zdrajco! Po trzykroć zdrajco!”.
Premier Tusk i jego ekipa sprawiają wrażenie, jakby za swą strategię przyjęli zasadę księcia Bogusława, by chorej Rzeczypospolitej wyrządzić przysługę wyrwania poduszki spod głowy.
Czy Tusk jest zdrajcą? Takim samym jak wszyscy ci, którzy świadomie działali, żeby Polski nie było? Żeby Polacy przestali być Polakami? Tego nie wiemy, choć niestety wiele na to wskazuje. Wypada mieć nadzieję, że jego skandaliczne decyzje podejmowane w ciągu ostatnich sześciu lat są powodowane nikczemnością ducha, słabością charakteru czy ociężałością umysłu, a nie czymś znacznie gorszym – nie są powodowane świadomym wejściem w porozumienie z przedstawicielami rządów innych państw w celu wspólnego działania na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej i jej obywateli.
Stopień dewastacji i szkodliwość tuskizmu dla polskiego życia politycznego są gigantyczne. I - mimo ukazania się kilku ważnych książek, m.in. profesorów Legutki, Krasnodębskiego, Zybertowicza, mimo diagnoz publicystów, socjologów i pisarzy - wciąż nie tylko nieopisana, ale i nie w pełni uświadomiona. Tusk i jego propagandyści po raz pierwszy w polskiej historii zdołali tak skutecznie wymieszać wirusa nienawiści z wirusem nieodpowiedzialności. Dotąd bowiem polscy zdrajcy pryncypialnie zasłaniali się swoiście pojmowanym dobrem ojczyzny. Dokonywali, ich zdaniem, wyboru mniejszego zła, ocalali Rzeczpospolitą przed anarchią, obcą interwencją albo przed rodzimą tyranią. Były to kłamstwa, mniej lub bardziej wiarygodne, ale jednak odwołujące się do rzekomego dobra wspólnoty, nie kwestionując sensu jej istnienia. Dopiero Donald Tusk wprowadził ze swą ekipą nowy model rządzenia państwem: rezygnacji z budowania państwa i wspólnoty na rzecz małości, egoizmu i niebycia.
ROSYJSCY I NIEMIECCY WŁADCY OD 300 LAT SZUKAJĄ POLAKA, KTÓRY NAJSKUTECZNIEJ ROZMONTUJE POLSKĘ OD WEWNĄTRZ. NO I ZNALEŹLI GO W OSOBIE DONALDA TUSKA.
Dla imperialnej Rosji, co najmniej od czasu Piotra I, Rzeczpospolita jest zawalidrogą w ekspansji na Zachód. Dla imperialnych Prus i Niemiec, co najmniej od czasu Fryderyka I, Rzeczpospolita jest zawalidrogą w ekspansji na Wschód. Wolna Polska i wolni Polacy od trzech wieków przeszkadzali wspólnym interesom dwóch najbardziej żarłocznych europejskich satrapii. Satrapa widzi, że Polaków można pobić raz i drugi, ale dobić nie sposób. Przegrane wojny przekuwają w tzw. zwycięstwa duchowe, na odwadze, wierności i poświęceniu swych bohaterów budują swą tożsamość, wobec której pragmatyczne argumenty cywilizacyjne okazują się bezradne. Dlatego rosyjscy, pruscy, niemieccy władcy od 300 lat szukają Polaków, którzy najskuteczniej rozmontują Polskę od wewnątrz. Trzech ostatnich polskich królów zainstalowała na polskim tronie Rosja, przez niemal dwa wieki zaborów i komunizmu służyło jej wielu polskich zdrajców, zwących się realistami czy też jakoś podobnie. Gdyby jednak porachować, ilu z nich zyskało realny wpływ na polską duszę, toksycznie zagroziło polskiej tożsamości, a więc i perspektywie odbudowania Polski - listę zestawić niełatwo. Zajączek? Wielopolski? Gomułka? Gierek? Mieli chwile zaufania pewnej części narodu, ale nigdy nie zagrozili realnie, dla większości pozostając w najlepszym razie kolaborantami i sługusami najeźdźcy, ich polityczny urok był więc oddechem trupa.
Polscy namiestnicy władz Prus i Niemiec mieli jeszcze mniejsze na to szanse, zresztą ani Fryderyk, ani Bismarck, ani Hitler nie mieli zamiaru walczyć o polską duszę, wystarczała im relacja pana z niewolnikiem.
Korumpowaniem polskiej elity sąsiednie satrapie zajmują się od bardzo dawna. Ale dziś to nie wystarcza. Dziś podbojów dokonuje się, nie odpalając rakiety czy wprowadzając wojska. Znacznie skuteczniej działają trzy czynniki wojny bez wojny: zadłużenie finansowe poza granice zdolności spłacania, uzależnienie energetyczne oraz wygranie wojny propagandowej, symbolicznej. Jej celem jest zaakceptowanie przez większość obywateli zaatakowanego państwa swej własnej gorszości, nikczemności, niegodności. To oznacza milczącą zgodę na ich własny cywilizacyjny regres i polityczne poddaństwo siłom zewnętrznym.
Wyjaśniłem katastrofę smoleńską kilka dni po jej zaistnieniu. Po ponad trzech latach to wyjaśnienie jest jak najbardziej aktualne i będzie takim również po 10 i 100 latach. Prosta logika wystarczyła.
Oto mój raport, wersja 25.10 do wiadomości publicznej.
Wiemy już ze 10 kwietnia nie było awarii samolotu, nie wybuchła bomba termobaryczna, nie było meaconingu, nie było sztucznej mgły ani rozpylanego helu, feralna brzoza nie była specjalnie zasadzona przez Stalina, nie była też złamana na 5 dni przed katastrofą przez Putina, pilot znał prawidłowe ciśnienie na Siewiernym, nie było ruskiego magnesu, nie było dobijania rannych /przy przeciążeniu 100g w momencie katastrofy nie było żywych do dobijania/. Nie stwierdzono też przestrzelenia sterów samolotu przez Ruskich ani wywrócenia przez ruskie wojsko wraku Tupolewa do góry nogami. Nie było tez 3 rzekomo ocalonych. Wszystkie te tezy /czasami sprzeczne ze sobą/ lansowane przez pisowskie media i polityków w celu ukrycia prawdziwych przyczyn katastrofy i tumanienia ludzi, nie znalazły potwierdzenia w faktach. Był za to DURNONING. A wobec tej przypadłości medycyna jest bezradna.
Na życzenie Lecha Kaczyńskiego, który miał kłopoty z doświadczonym pilotem TU-154, nazwał go tchórzem, i ścigał go karnie i dyscyplinarnie za niewykonywanie jego poleceń podczas lotu / lot do Gruzji w 2008r/, samolotem dowodził młody, niedoświadczony kapitan. Po incydencie gruzińskim, na wniosek Kancelarii Prezydenta RP, wprowadzono do 36 pułku TAJNĄ INSTRUKCJĘ, że decyzja odejściu na lotnisko zapasowe może zapaść tylko za zgoda głównego pasażera. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Lechowi Kaczyńskiemu nie byli potrzebni w jego otoczeniu fachowcy ale ludzie bierni, mierni ale wierni /BMW/, również do kierowania samolotem! Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska wystosowując formalne pismo do Rosjan że załoga zna rosyjski język i procedury. Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczygło komentował ze Rusek nie będzie mu się pętał po samolocie. Z pewnością trudno tez byłoby nim manipulować. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700.
Kapitan Protasiuk początkowo odmówił startu, gdyż nie otrzymał ze stacji meteorologicznej wymaganej aktualnej prognozy pogody na obszar, ZAMKNIETEGO JUŻ OD PÓŁ ROKU,, PRYMITYWNEGO LOTNISKA POLOWEGO SMOLEŃSK PÓŁNOCNY. Ale cóż znaczy zdanie jakiegoś młodzika, choćby i kapitana samolotu wobec potęgi Lecha Kaczyńskiego i PiS? START BEZ TEJ PROGNOZY WYMUSIŁ DOWÓDCA SIŁ POWIETRZNYCH RP, PROTEGOWANY LECHA KACZYŃSKIEGO/wg klucza BMW/, GEN. BŁASIK i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości maszyny do startu. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.
W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj DWUKROTNIE, ZUPEŁNIE JEDNOZNACZNIE POINFORMOWAŁ ZAŁOGĘ, ŻE Z POWODU GĘSTEJ MGŁY NIE MA WARUNKÓW DO LĄDOWANIA i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynić. Jednak, ZGODNIE Z NOWĄ TAJNA INSTRUKCJĄ, czekał na decyzje prezydenta – głównego fachowca lotniczego na pokładzie samolotu – poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem, również wielkim ekspertem lotniczym a w dodatku sprawującym niekonstytucyjną funkcję NADPREZYDENTA. Sprawa była poważna bo początek uroczystości w Katyniu i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Z pewnością nie mogła się ona rozpocząć od lądowania na lotnisku zapasowym w Witebsku lub Mińsku u Łukaszenki.
STRONA POLSKA ODMÓWIŁA KOMISJI MAK UDOSTĘPNIENIA ZAPISU TEJ ROZMOWY BRACI, FAKT TEJ ODMOWY JEST TEMATEM TABU W POLSKICH MEDIACH. KOMISJA MILLERA ZAŚ NIGDY NIE WYSTĄPIŁA O TEN ZAPIS.
Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po obecności gen. Błasika w kokpicie i po tym ze pilot podjął próbę podejścia do lądowania aby zadowolić Prezydenta, który podejrzewał, że Ruscy kłamią z ta mgłą aby ośmieszyć wyprawę Lecha Kaczyńskiego i utrudnić jego reelekcję. Zresztą co znaczy jakaś głupia ruska mgła wobec potęgi Lecha Kaczyńskiego ? Jego odwagi i niezłomnej woli ?
Zgoda rosyjskiego kontrolera lotów obejmowała jednak tylko podejście na wysokość decyzji /100m/. Kapitan Protasiuk był jedynym członkiem załogi znającym język rosyjski i w końcowej fazie lotu był nadmiernie obciążony lądując przy niemal zerowej widzialności, prowadząc jednocześnie komunikację słowna z kontrolerem lotu na lotnisku Siewiernyj i zabawiając rozmową gen. Błasika. W rezultacie kpt. Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania – 8 m/s zamiast 4 m/s – a następnie nie widząc ziemi PRAWDOPODOBNIE chciał odejść na drugi krąg na automacie wciskając przycisk „odejście”. Jednak ten przycisk nie działał na lotnisku polowym bez systemu ILS o czym pilot /a także drugi pilot/ nie wiedział. Pierwszy raz w życiu podchodził do próbnego lądowania w warunkach niemal całkowitej mgły. Po co to robił ? Wiedział, ze jeśli nie podejmie tej próby, będzie ścigany karnie i dyscyplinarnie przez ekipę BMW Lecha Kaczyńskiego.
W tym momencie samolot znajdował się na wysokości 39 m nad poziomem lotniska a nie 100 m jak fałszywie informował kapitana nawigator mający nalot na TU-154 zaledwie kilkanaście godzin (jeden lot na Haiti i z powrotem). Przyczyną tego błędu było posługiwanie się wysokościomierzem radiowym a nie barycznym. Wszystkie te kardynalne błędy załogi to wynik zaniechania z powodów politycznych /nalegali na to nasi sojusznicy i przyjaciele z USA/ szkolenia pilotów TU-154 na symulatorze w Moskwie przez stronę polska. Kłamliwie tłumaczono to oszczędnościami. Szkoda że nasi troskliwi przyjaciele z USA nie podarowali nam amerykańskiego samolotu nie zafundowali pilotom szkolenia na swoich symulatorach aby zapewnić bezpieczeństwo swoich polskich przyjaciół, którzy tak ich słuchają we wszystkim. Ale to by kosztowało a dobre rady są za darmo. Załoga z niezrozumiałych powodów ignorowała też ostrzeżenia Terrain ahead/Ziemia z przodu/ i instrukcje alarmowa /do natychmiastowego wykonania!/ Pull up !/Ciągnij w górę!/ nadawane automatycznie kilkanaście razy (!), aż do momentu katastrofy, przez system TAWS. SYSTEM TAWS SYGNALIZOWAL NIEBEZPIECZNE OBNIŻENIE PUŁAPU SAMOLOTU, O BOMBIE NIE WSPOMINAŁ. Zapewne jednak ostrzeżeń tego urządzenia nikt nigdy nie słuchał i tak było i tym razem, Niewytłumaczalne, nawigator meldował coraz niższe wysokości samolotu nad ziemią – ostatnia 20 metrów a na załodze również nie robiło to żadnego wrażenia chociaż podobno odchodziła na drugi krąg. Czyżby jednak podchodzili do lądowania jak twierdzi MAK ? Kapitan w żadnym momencie nie poinformował kontrolera lotów czy chce lądować czy odchodzić na drugi krąg. Dopiero zobaczywszy drzewa na kursie, 6 sekund przed katastrofą, kpt. Protasiuk zorientował się że coś tu nie gra i podjął gwałtowną próbę ręcznego poderwania samolotu. Było już jednak za późno. Samolot, co słychać na nagraniach, zaczął szorować kadłubem po koronach drzew /nasi eksperci od nagrań nazwali to „przesuwaniem się przedmiotów”, nie żartuję !/ i w końcu skrzydłem uderzył w brzozę.
Kontrolerzy z Siewiernego /było ich trzech/ zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz nie mieli uprawnień aby zamknąć lotnisko przed zagranicznym samolotem z prezydentem na pokładzie. Kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Rosjanie – i ci w wieży kontrolnej i ci w Moskwie - wiedzieli, że odesłanie samolotu prezydenckiego L.Kaczyńskiego na zapasowe lotnisko, spowodowałoby skandal międzynarodowy – BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOŚCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN ! Był to zapewne scenariusz zapasowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, zgodnie z którym decyzja o nie lądowaniu na lotnisku Siewiernyj nie mogła wyjść ze strony samolotu. Jednak Rosjanie intuicyjnie nie wpisali się w niego. SAMI ZAŚ KACZYŃSCY NIE MIELI NAJMNIEJSZEGO POJĘCIA O ISTNIEJACYM RYZYKU. Nigdy nie nauczyli się odróżniać samolotu od taksówki a pilota od szofera. Ot, służba jaśniepaństwa po prostu.
Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach. Rezultat znamy.
Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS, a także były już nadprezydent Jarosław Kaczynski używa wszelkich wpływów zamazać wymowę oczywistych faktów i narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku Tuska z Putinem i męczeńskiej śmierci prezydenta. Spisek, zwłaszcza ruski, dodaje powagi i sensu tym śmierciom, a brak szkoleń załóg na rosyjskim symulatorze w Moskwie z powodu zakazu z USA, brak doświadczenia i elementarne błędy załogi dobranej wg klucza BMW, niekompetencja i bezprawne naciski polskiego prezydenta, który nie miał zielonego pojęcia na co naraża siebie i innych, ujmują tej powagi i podkreślają że śmierć tych ludzi była bezsensowna. Gra PiSu toczy sie o odwrócenie uwagi od kompromitujących braci rzeczywistych przyczyn katastrofy i o nadanie rysu heroizmu śmierci Lecha Kaczyńskiego /poległ w historycznym Katyniu, z rąk Sowietów skumanych z Tuskiem!/, co wraz z Wawelem ma położyć podwaliny jego przyszłej legendy bohatera narodowego. Jeżeli fakty na to nie pozwalają to tym gorzej dla faktów. Dobrym przykładem jest tu raport A.Maciarewicza i jego pozbieranych za oceanem pseudoekspertów, który nie ma nic wspólnego z prawdą a jest bezwstydnie propagowany przez PiS. Fałszywe zdjęcia, fałszywe symulacje, blefy i manipulacje. Obrzydliwe ? Amoralne ? Tak ! Ci ludzie nie maja nawet krzty elementarnej przyzwoitości.
Dodajmy, że razem z prezydentem zginęło 95 innych osób, którzy byli nieświadomymi ofiarami tragicznej w skutkach szarży braci Kaczyńskich na ruską mgłę.
1. Sąd Apelacyjny w Warszawie zdecydował, że prezes PiS
Jarosław Kaczyński ma przeprosić Bronisława Komorowskiego
uznając Jarosława Kaczyńskiego Kłamcą w sprawie prywatyzacji szpitali
2 Jarosław Kaczyński wyrokiem sądu ma przeprosić Ludwika Dorna za
insynuacje jakoby nie płacił alimentów na dzieci z poprzednich małżństw.
3. Sąd Apelacyjny w Warszawie zdecydował, że prezes PiS Jarosław
Kaczyński ma przeprosić za nazwanie SLD organizacją przestępczą'.
Sąd postanowił, że Kaczyński ma też wpłacić 10 tys. zł. na Polski
Czerwony Krzyż.
4. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że Jarosław Kaczyński wprowadził
w błąd społeczeństwo, podając nieprawdę o przeznaczeniu dla ITI
przez władze Warszawy 460 mln zł na przebudowę stadionu Legii"
6. Sąd Najwyższy uznał że Jarosław Kaczyński ma przeprosić Agorę za
insynuacje w sprawie finansowania Agory przez
komunistycznych oligarchów.
7. Warszawski Sąd Okręgowy orzekł, że Jarosław Kaczyński
musi na własny koszt opublikować sprostowanie podanej
przez siebie w audycji "Rozmowy niedokończone" na antenie
Radiu Maryja informacji, jakoby Declan Ganley, lider i
założyciel partii Libertas, popierał Traktat Lizboński i twierdził,
że jest on dobry. Sprostowanie ma zostać opublikowane
w TV Trwam i Radiu Maryja.
8. "Prezes PiS Jarosław Kaczyński wyrokiem I instancji ma przeprosić byłego
ministra spraw wewnętrznych Janusza Kaczmarka i wpłacić 10 tys. zł
na cel dobroczynny za to, że nazwał go "agentem-śpiochem"
9. Zgodnie z wyrokiem sądu Prezes PiS Jarosław Kaczyński przeprosił Agorę SA za
porównanie wydawanej przez nią "Gazety Wyborczej" do "Trybuny Ludu z 1953 r.".
10. Zgodnie z wyrokiem sądu Prezes PiS Jarosław Kaczyński musi
przeprosić PSL za stwierdzenie, że posłowie tej partii "opowiedzieli się
za legalizacją miękkich narkotyków".
11. We wrześniu 2002 roku Sąd Rejonowy skazał Kaczyńskiego na 3 tysiące
złotych grzywny, uznając, że w 2001 roku umyślnie zniesławił Aleksandra
Gudzowatego słowami, jego firma Bartimpex w większym stopniu reprezentuje
interesy Rosji niż Polski. Według sądu Kaczyński popełnił przestępstwo umyślne.
12. PiS zgodnie z poniedziałkowym wyrokiem Sądu Apelacyjnego publikuje przeprosiny
za swój spot "Kolesie". Sąd orzekł też, że PiS” musi przeprosić za rozpowszechnianie
nieprawdziwych informacji o tym, że rząd załatwił zlecenia dla Misiaka i żony Grada.
13. Jacek Kurski ma przeprosić Donalda Tuska za sugestię, że kampanię prezydencką
Tuska pośrednio finansował PZU - zdecydował warszawski sąd okręgowy. Kurski ma
też zapłacić 15 tys. zł na Caritas
14. Przeprosiny dla jedenastu osób, które - zgodnie z wyrokiem sądu - zostały pomówione
o współpracę z WSI w "Raporcie o działaniach żołnierzy i pracowników WSI" autorstwa
Macierewicza zostaną opublikowane przez MON w Dzienniku Urzędowym
15. Jacek Kurski będzie musiał sięgnąć głęboko do kieszeni. Musi przeprosić byłego
prezesa PZU Cezarego Stypułowskiego. Przeprosimy przez dwa tygodnie będą wisiały na
5 bilbordach w Warszawie, Gdańsku i Olsztynie. Ponadto Kurski musi
wykupić czas antenowy w TVN.
16. 12 czerwca 2007 Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, iż Jacek Kurski naruszył dobra
osobiste spółki Agora S.A. podczas programu telewizyjnego "Warto rozmawiać" z 8 maja
2006 poprzez wygłaszanie niepotwierdzonych zarzutów zniesławiających firmę.
Sąd nakazał przeproszenie w "Gazecie Wyborczej" i w TVP2 oraz wpłatę 10 tys. zł
na cel społeczny Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał ten wyrok w mocy.
Jacek Kurski, komentując to orzeczenie, twierdził, iż "Gazeta
przy pomocy posłusznych i usłużnych sędziów (...)
może każdego zniszczyć i opluć (...). Za tę wypowiedź został pozwany przez wydawcę,
a następnie ponownie zobowiązany sądownie do publikacji przeprosin. Pozwany, mimo
uprawomocnienia się wyroku i wezwań, uchylał się od wykonania orzeczeń sądu, wobec
czego Agora S.A. sama je zrealizowała w ramach tzw. wykonania zastępczego na koszt dłużnika.
17. Poseł PiS, były bramkarz reprezentacji Polski Jan Tomaszewski ma zapłacić 50 tys. zł
zadośćuczynienia za obraźliwe wypowiedzi pod adresem byłego trenera polskiej reprezentacji
piłkarskiej Franciszka Smudy - zdecydował Sąd Okręgowy w Łodzi.
18. Krakowski sąd zdecydował.Europoseł PIS Ryszard Legutko musi przeprosić licealistów
za nazwanie ich "rozwydrzonymi smarkaczami".
19. Sąd Rejonowy w Warszawie w procesie karnym uznał, że Kaczyński zniesławił
Wachowskiego i skazał go na 10 tys. zł grzywny oraz nawiązkę 5 tys. zł na rzecz PCK
20. Zgodnie z wyrokiem sądu poseł PiS Anrtoni Maciarewicz musi umieścić
przeprosiny skierowane do byłego szefa WSI na pierwszych stronach "Rzeczpospolitej"
i "Gazety Wyborczej" oraz wpłacić 2 tys. zł na cel społeczny.
21. Po przegranym procesie Gosiewski musi przeprosić PO:
- "Ja, Przemysław Gosiewski, poseł na Sejm RP, przepraszam Platformę
Obywatelską za to, że w czasie audycji radiowej [...] w Studiu Politycznym
Radia Kielce pomówiłem PO, naruszając jej dobre imię poprzez zarzucenie
jej związków z grupą przestępczą Pawliszaków"
22. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że minister sprawiedliwości Zbigniew
Ziobro ma przeprosić SLD za stwierdzenie że SLD "ponosi odpowiedzialność
za śmierć Barbary Blidy, ponieważ środowisko tolerowało jej związki z osobami
z mafii węglowej". Sąd nakazał ministrowi przeprosiny poprzez opublikowanie
oświadczenia w Telewizji Trwam i Radiu Maryja.
23. Sąd Okręgowy w Gdańsku orzekł, że poseł PiS Jacek Kurski ma przeprosić
wiceprezydenta Sopotu Pawła Orłowskiego, kandydata PO do Sejmu.
Kurski rozpowszechniał informacje, że wiceprezydent Sopotu miał
odmawiać współpracy z CBA w sprawie udostępnienia danych dotyczących
sprzedaży gminnych nieruchomości Kurski ma przeprosić Orłowskiego
listem poleconym, a także opublikować oświadczenia w lokalnym dodatku
"Gazety Wyborczej", w gazecie "Dziennik Bałtycki", a także na stronie internetowej PiS.
24. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że były koordynator służb specjalnych
w rządzie PiS, ma przeprosić Agorę, wydawcę "Gazety Wyborczej",
za stwierdzenia że toczy "zawziętą wojnę w celu ochrony układu ludzi władzy,
biznesu mafii i służb specjalnych" oraz że "działania i praktyki
"Gazety Wyborczej" wskazują na instrumentalną manipulację polityczną".
25. Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie orzekł, że doradca prezydenta
Lecha Kaczyńskiego, Andrzej Zybertowicz ma przeprosić Adama Michnika
za opublikowaną na łamach "Rzeczpospolitej" wypowiedź, że: "Michnik
wielokrotnie ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację".
Sąd oddalił tym samym apelację Zybertowicza od wyroku
Sądu Okręgowego z grudnia 2007 r., który nakazał też Zybertowiczowi wpłacić
10 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny i zwrócić koszty procesu
26. Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie orzekł, że kontrolowany
przez PIS Instytut Pamięci Narodowej ma przeprosić znanego dziennikarza
Tadeusza Sznuka za bezprawne pomówienie go o współpracę z
tajnymi służbami PRL.
27. Sąd nakazał Ludwikowi Dornowi, a wówczas marszałkowi Sejmu,
przeprosić dziennikarza "Super Expressu", Piotra Krysiaka, za użycie w
stosunku do niego określenia "chłystek" w reakcji na zainteresowanie
redaktora sprawą tak zwanego "wieśmaka", którego policjanci
dostarczyli na dworzec koleżance Ludwika Dorna z rządu
28. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że Publicysta związany z PIS
Jan Pospieszalski z TVP ma przeprosić "kolegę dziennikarza" Andrzeja
Morozowskiego z TVN za napisanie o nim, że "doniósł co trzeba"
ministrowi ds. służb specjalnych z SLD, gdy dowiedział się, że dziennik
"Życie" w 1997 przygotowuje materiał o Aleksandrze Kwaśniewskim i
jego kontaktach ze szpiegiem KGB, Ałganowem.
29. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że poseł PiS Antoni Macierewicz ma
przeprosić telewizję TVN za słowa, że "z państwowej kasy dobrowolnie
finansuje się TVN", które padły w jego wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".
30. Sąd Okręgowy w Poznaniu nakazał rozgłośni związanej z PIS , Radiu Maryja
przeproszenie europosła PO Tadeusza Zwiefki za stwierdzenie publicysty
rozgłośni, prof. Jerzego Roberta Nowaka, który powtórzył nieprawdziwą
informację niemieckiej telewizji, według której Zwiefka zamiast uczestniczyć
w obradach Parlamentu Europejskiego, pobrał dietę poselską i wyjechał do Polski.
31. Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał wydawcy i naczelnemu redaktorowi,
"Tygodnika Solidarność" ,gazety związanej z PIS, przeproszenie Agory, wydawcy
"Gazety Wyborczej" za to, że w sierpniu 2005 r. w tekście Teresy Kuczyńskiej
"To była nagonka" napisał, że "»Gazeta Wyborcza« woła o inwigilację ugrupowań
prawicowych, o delegalizację ich partii".
32. Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie orzekł, że kontrolowany przez PIS
IPN ma przeprosić Adama Michnika za podanie nieprawdziwej informacji,
że jego ojca skazano w II RP za szpiegostwo na rzecz ZSRR.
33. Sąd orzekł, że wszystkie wiadomości i rewelacje podane przez "Rzeczpospolitą" ,
związaną z PIS, na temat posłanki PO Lidii Staroń są nieprawdziwe i naruszają
jej dobra osobiste. We wrześniu 2008 r. dziennik w cyklu artykułów
napisał, że posłanka wzbogaciła się dzięki nowelizacji prawa spółdzielczego,
nad którą w Sejmie pracowała.
34. Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał, że przytoczone w opublikowanym w 2006
roku reportażu "Gazety Wyborczej" twoje są policzone" informacje o
nękaniu szykanami, pomówieniami i groźbami osób skonfliktowanych z Kasą
Krajową SKOK były wiarygodne i oddalił w całości pozew powiązanej z
działaczami PIS Centrali SKOK, która domagała się kilkustronicowych
przeprosin od "Gazety" i osób opisanych w reportażu. Sąd stwierdził,
że autorzy publikacji zachowali rzetelność i staranność dziennikarską,
a ich dowody i źródła są wiarygodne
35. Sąd Rejonowy w Szczecinie orzekł, że Małgorzata Jacyna-Witt, radna