Kurski nie wierzy, że w całej sprawie chodzi jedynie o zegarek.

Reklama

Nie mogę uwierzyć w to, że Nowak dostał od żony prezent za 18 tysięcy. Żaden rozsądny słuchacz w to nie uwierzy - mówił Kurski i nadział się na kontrę Stanisława Żelichowskiego z PSL: Trzeba wiedzieć, Jacku, z kim się żenić.

Jak nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, o co chodzi - zrewanżował się bon motem Kurski. Tusk doskonale wie, że to jest robota tych, którzy pałają chęci zemsty. Być może wiewiórki od Schetyny podrzuciły coś grubszego, co by wybuchło za parę tygodni, więc najniższym kosztem pozbyto się Nowaka w taki sposób. Mamy do czynienia z wojną w Platformie i odstrzeleniem najbliższego współpracownika Tuska. Wojna w Platformie weszła w decydującą fazę i to jest taki poziom zgnilizny, że warto rozwiązać Sejm - podsumował polityk Solidarnej Polski.

Wtórował mu Adam Hofman z PiS. Jego zdaniem nie wpisanie zegarka do oświadczenia majątkowego to nie jest kaliber, za który Donald Tusk dymisjonował ministrów.

Reklama

Moim zdaniem coś się za tym kryje. Donald Tusk, wiedząc, co jest w aktach sprawy i co za chwilę wybuchnie, podjął taką decyzję - mówił Hofman.

Pan minister był przekonany, że racja jest po jego stronie i że nie musiał tego wpisywać. Sugerowanie, że to jest wielka afera, jest insynuacją - argumentował z prezydencki doradca Tomasz Nałęcz.

Stanisław Żelichowski uważa, że prokuratura będzie miała problem z udowodnieniem Nowakowi przestępstwa, bo w polskiej kulturze jest tak, że jeżeli ktoś daje prezent, to nie daje faktury.