Nałęcz dodaje przy tym, że należy wyrazić żal z powodu tego, że nie kandyduje sam prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Reklama

- Pięć lat temu chciał być premierem, a wystartował na prezydenta. Twierdził nawet potem, że Bronisław Komorowski został wybrany prezydentem przez przypadek. Myślę więc, że jeśli by to porównać do prezydenckiego pojedynku, to czas jest na ponowną próbę i pokazanie, że tym razem się wygra - przekonywał w TVN24.

Jego zdaniem trudno to zinterpretować inaczej, jak przyznanie się do porażki przed bitwą. - Skoro rycerz się nie pojawia na polu rycerskiego turnieju, jakim będą wybory prezydenckie, tylko wysyła swojego giermka, to zdaje się, zrejterował - mówi Nałęcz.

Jak twierdzi Nałęcz, Kaczyński ogłaszając, że kandydatem PiS w wyborach prezydenckich będzie Andrzej Duda, chciał przykryć aferę związaną z wyjazdem byłych już posłów PiS do Madrytu. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>