Reprezentanci pozostałych partii w Sejmie uważają, że kwestia, kto powinien nas reprezentować na spotkaniu to żenująca awantura, która kompromituje nasz kraj na scenie międzynarodowej. Problem wynika z tego, że tego samego dnia rozpoczyna się inauguracyjne posiedzenie parlamentu. Do dymisji poda się rząd Ewy Kopacz, a prezydent ma otworzyć pierwsze posiedzenie Senatu.

Reklama

Mariusz Błaszczak zarzuca premier brak dobrej woli. Szef klubu PiS w radiowej Trójce argumentował, że dla Ewy Kopacz ważniejsze jest obecnie pilnowanie spraw partyjnych niż zajmowanie się państwem. Minister Marcin Kierwiński z Kancelarii Premiera uważa natomiast, że to prezydent jest winien zaistniałej sytuacji i w związku z tym powinien sam polecieć na Maltę. Odrzucał też argumenty, że Andrzej Duda nie może wziąć udziału w szczycie, bo 12 listopada musi otworzyć pierwsze posiedzenie Senatu. Jego zdaniem, może to uczynić marszałek senior.

Krzysztof Szczerski za zaistniała sytuację wini natomiast Ewę Kopacz. Według doradcy prezydenta do spraw polityki międzynarodowej, bardzo źle to wróży przyszłym relacjom z Platformą Obywatelską. Jego zdaniem, strategią PO jako opozycji będzie permanentna awantura nie tylko w Sejmie, ale także z prezydentem.

Janusz Kalinowski z PSL-u apelował do polityków obu stron o opamiętanie, bo - jak mówił - polityka zagraniczna i powaga państwa to nie piaskownica. Reprezentanci pozostałych partii podkreślali, że ta dyskusja kompromituje nasz kraj na arenie międzynarodowej. Monika Rosa z Nowoczesnej nie kryła zdumienia, dlaczego dwie Kancelarie: Prezydenta i Premiera nie mogą się porozumieć w tej kwestii. Stanisław Tyszka z Kukiz'15 sytuację nazywa dobitnie: To przypomina cyrk. Dodał, że te toczące się od lat przepychanki pomiędzy PO i PiS są niezrozumiale dla obywateli.

Reklama

O udział prezydenta w szczycie zaapelowała ustępująca premier Ewa Kopacz. Tymczasem - zdaniem Kancelarii Prezydenta - 12 listopada Andrzej Duda musi otworzyć pierwsze posiedzenie Senatu. Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało więc wniosek o przerwę w pierwszym posiedzeniu Sejmu, tak by premier Ewa Kopacz mogła wziąć udział w szczycie UE i aby mogła złożyć dymisję gabinetu na pierwszym posiedzeniu Sejmu.