Melak powiedział dziennikarzom w Sejmie, że bliscy ofiar czekają z nadzieją na to, co zaproponuje im podczas środowego spotkania podkomisja, którą MON powołało w lutym do ponownego zbadania katastrofy. To pierwsze spotkanie podkomisji z bliskimi ofiar. Rozpoczyna się o godz.13.

Reklama

To, czego nie dokonali 6,5 roku temu prokuratorzy z urzędu, teraz prokuratura i komisja ma obowiązek wykonać, bo my chcemy wszyscy poznać okoliczności śmierci swych bliskich i te badania sekcyjne i ekshumacje są w moim przekonaniu niezbędne - powiedział Andrzej Melak, brat Stefana, przewodniczącego Komitetu Katyńskiego, który zginął w Smoleńsku.

Jak mówił, jedynym dowodem, który pokazano mu w prokuraturze na to, że w trumnie są zwłoki jego brata, był położony na niej ciemny worek i tabliczka, która informowała, że w tej trumnie są zwłoki Stefana Melaka.

Nie pokazano mi dokumentacji, która by przekonywała mnie, że w trumnie jest mój brat, Stefan Melak. Do dzisiaj nie jesteśmy pewni, gdzie są złożone zwłoki mojego brata. Tym bardziej że dziewięć ekshumacji wykazało sześć omyłek w pochowaniu zwłok bliskich w zupełnie innych grobach - powiedział.

Na początku tygodnia RMF FM podało, że prokuratura zdecydowała, iż będą ekshumacje wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej - z wyjątkiem tych osób, których szczątki były już badane w trakcie śledztwa. Według radia co najmniej cztery rodziny zostały już poinformowane o takich planach, ale prokuratura nie ujawnia listy i kolejności prac ekshumacyjnych. To najnowsze decyzje specjalnego zespołu śledczych z Prokuratury Krajowej, kierowanego przez zastępcę prokuratora generalnego Marka Pasionka, powołanego do wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej.

Rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik nie potwierdziła jednak tych informacji. - Prokurator Pasionek zapowiadał, że śledztwo nie będzie prowadzone pod ostrzałem mediów. Informować będziemy na konferencji prasowej (...) we wrześniu, może w październiku, może w listopadzie - oświadczyła.

Reklama
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Polska delegacja udawała się na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.