Region, w którym reżim Kim Dzong Una przeprowadza testy bomb atomowych, jest skażony - twierdzi uciekinier z Korei Północnej - informuje brytyjski "Daily Mail". Jego zdaniem, w okolicach góry Mantapsan gwałtownie rośnie liczba zgonów, rodzą się też zmutowane dzieci, a ludzie zapadają na nieuleczalne choroby. Jak tłumaczy brytyjskiemu tabloidowi Kathryn Higley, szefowa katedry fizyki jądrowej na uniwersytecie stanowym w Oregonie, przyczyną takich problemów może być zatrucie podziemnych zasobów wody, której potem używają mieszkańcy.
Ostatnia próba atomowa - której moc eksperci szacują na 20 kiloton - miała miejsce w ubiegłym miesiącu. Reżim w ten sposób uczcił 68 rocznicę stworzenia państwa.