Ponad 94 proc. mieszkańców Legionowa, którzy wzięli udział w referendum, wyraziło sprzeciw wobec planów PiS dotyczących stworzenia metropolii warszawskiej. Co teraz?
Jarosław Krajewski (PiS): To referendum lokalne, które - jak same wskazują władze Legionowa - nie jest wiążące. Ale szanuję ten wynik. Jednak samo sformułowanie pytania w Legionowie nie powoduje możliwości zablokowania prac nad metropolią warszawską. Nie znam żadnego polityka PO, który byłby przeciwny samej idei powołania metropolii warszawskiej.
Z tym, że tu idei przeciwni są mieszkańcy, czyli suweren
Pytanie sformułowane w legionowskim referendum sugerowało, że Warszawa miałaby objąć gminę miejską Legionowo, co byłoby równoznaczne z przejęciem jej niezależności. A my jesteśmy za utrzymaniem autonomii gmin i ustanowieniu partnerskich relacji.
Ale wojewoda mazowiecki nie miał wątpliwości co do treści tego pytania. Zawiesił tylko uchwały referendalne Warszawy i Podkowy Leśnej.
Trzeba mieć świadomość, że gminy znajdujące się w obszarze Metropolii Warszawskiej zachowają swój dotychczasowy status oraz pełną niezależność zagwarantowaną ustawą o samorządzie gminnym. Mieszkańcy gmin w dalszym ciągu będą wybierać własne władze samorządowe. W ich zakresie kompetencji znajduje się ustalanie budżetu oraz podatków lokalnych. Obawiam się, że pytanie mogło sugerować mieszkańcom Legionowa coś innego.
Co dalej z pracami nad projektem ustawy?
W tym momencie trwają konsultacje. Zachęcam obywateli do wypełniania ankiety na stronie internetowej www.konsultacjemetropolia.pl. Pewne jest, że projekt ulegnie jeszcze dość istotnym zmianom. Trudno, by jedno referendum lokalne zablokowało całe te prace.
Prezydent Legionowa dumny...
Jestem dumny ze swoich mieszkańców. Nie dali zrobić z siebie idiotów - stwierdza z kolei prezydent Legionowa Roman Smogorzewski.
Jak pan odczytuje wyniki referendum?
Roman Smogorzewski, prezydent Legionowa: Przez ostatnie 16 miesięcy rząd PiS ignorował i lekceważył Polki i Polaków. Myślę, żę mieszkańcy Legionowa pokazali, że nie można tak prowadzić polityki i ignorować obywateli. To historyczna chwila. Jeszcze nigdy 95 proc. głosujących nie było przeciwko jakiemuś rozwiązaniu. Ale myślę, że to bardziej było powiedzenie „nie” stylowi rządzenia, jaki obrał PiS. Jestem dumny ze swoich mieszkańców. Domyślam się, że większość z nich mogła nie przeczytać projektu ustawy. Ale z drugiej strony nie dali z siebie zrobić idiotów. Bo nie dali sobie wmówić, że mieszkają na jakichś peryferiach i że na większym terytorium da się zorganizować politykę transportową za mniejsze pieniądze.
Wynik referendum jest jednoznaczny. Pytanie, co dalej?
To pytanie zadają sobie chyba koledzy z PiS. Jeśli zlekceważą tak silny głos, będzie to dla nich wizerunkowa wtopa. Legionowo jest statystycznie podobnym miastem co Pruszków, Otwock, Grodzisk czy Piaseczno. PiS dostał więc za darmo wyraźny przekaz, namiastkę konsultacji projektu ustawy. Pyta mnie pan, co dalej? W mojej ocenie parta rządząca wycofa się z tego pomysłu. Bo dławienie lokalnego patriotyzmu może być groźne. Poza tym nasze referendum to znak dla pozostałych podwarszawskich gmin, że takie referenda mają sens i nie trzeba obawiać się braku frekwencji.
Czy dla pana wynik referendum oznacza sprzeciw wobec całej idei powołania metropolii warszawskiej, czy jedynie wobec konkretnego projektu ustawy autorstwa PiS?
Patrzymy na przyjętą już ustawę śląską, na mocy której samorządowcy mogą się dogadać i powołać związek metropolitalny. Czy my jesteśmy gorsi od nich? My też chcemy móc się porozumieć, nie chcemy tylko projektu, który coś odgórnie narzuca i ustanawia nadzór jednego samorządu. Jesteśmy dalej otwarci na sensowną debatę, ale która będzie poparta odpowiednimi wyliczeniami finansowymi. W przypadku obecnie dyskutowanego projektu ustawy od dwóch miesięcy nie mogę doprosić się posła Jacka Sasina o takie wyliczenia, mimo że podobno one istnieją. Jeśli PiS się nie zatrzyma, dojdzie zapewne do demonstracji w całej Warszawie.