- Nie ma żadnej afery. Rząd polski postąpił zgodnie z interesem polskiego przemysłu, polskiej racji stanu - oświadczył w TV Republika Jach i przekonywał, że zakup Caracali przez Polskę byłby niekorzystny z ekonomicznego punktu widzenia.

Reklama

- Ta cena, którą mieliśmy zapłacić za Caracale, czyli ponad 12 mld zł to jest tylko część kosztów (...). Proszę sobie wyobrazić, że wydajemy 12 miliardów, które idą prosto do Francji (...), a następnie te śmigłowce, jak każdy sprzęt wojskowy, który jest eksploatowany przez 30-40 lat, trzeba będzie remontować, modernizować, naprawiać, serwisować i to jest średnio dwa razy większy koszt niż zakup tych śmigłowców - tłumaczył.

- Czyli przez kolejne 30-40 lat wydalibyśmy dwa razy więcej, czyli 25 mld zł wprost do Francji - dodał.

Podkreślił, że "afera dotycząca Caracali" rozegrała się dwa lata temu, jeszcze za czasów rządów PO-PSL, "kiedy to 20 kwietnia w 2015 roku były prezydent Komorowski ogłosił, że wybieramy Caracale na wyposażenie sił zbrojnych"(...) "mając u siebie produkcję dwóch całkiem dobrych śmigłowców, z których korzysta wiele armii świata". Dodał, że Airbus, czyli francuska firma produkująca Caracale, "nie była w stanie wywiązać się z zobowiązań offsetowych".

Poseł PiS skrytykował też zarzuty posłów PO, którzy zarzucają MON ujawnienie tajemnic wojska. Według posłów PO, wgląd w akta przetargu na śmigłowce umożliwiono bez koniecznych certyfikatów przewodniczącemu podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej dr. Wacławowi Berczyńskiemu (w rozmowie z DGP przyznał on: "to ja wykończyłem caracale") jego zastępcy dr. Kazimierzowi Nowaczykowi i ówczesnemu szefowi gabinetu politycznego MON Bartłomiejowi Misiewiczowi.

- To jest kompletna bzdura. Dr Wacław Berczyński był pracownikiem MON, a dokumentacja offsetowa jest w Ministerstwie Rozwoju, i żeby uzyskać dostęp do dokumentacji w Ministerstwie Rozwoju to trzeba mieć odpowiednią rekomendację ministra rozwoju. Platforma Obywatelska jest niestety partią, która rzuca słowa na wiatr nie bacząc na to, że mówi nieprawdę - powiedział Jach.

Reklama

W poniedziałek PO wystąpiła do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, dając prokuraturze 48 godziny, aby z urzędu zajęła się sprawą przekroczenia uprawnień przez szefa MON Antoniego Macierewicza, w związku z ujawnieniem tajemnic wojska. Wiceszef MON Michał Dworczyk powiedział we wtorek dziennikarzom, że osoby mające wgląd w dokumentację przetargu na śmigłowce działały zgodnie z prawem, a podobnych upoważnień udzielali ministrowie w czasach rządów PO-PSL.

W ub. tygodniu kilkoro parlamentarzystów PO zapoznawało się z dokumentacją przetargu na śmigłowce, by. m.in. zbadać rolę Berczyńskiego, który w kwietniu, w wywiadzie powiedział, że to on "wykończył" Caracale. Przedstawiciele rządu i PiS zapewniali, że Berczyński nie miał nic wspólnego z negocjacjami offsetu, który był warunkiem zawarcia umowy na dostawę maszyn.

Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. W kwietniu 2015 r. MON wskazało na śmigłowiec Caracal, wartość kontraktu miała wynieść łącznie z podatkami 13,4 mld zł. Protestowały wtedy PiS i związki zawodowe, działające w zakładach w Mielcu i Świdniku, które również startowały w przetargu. We wrześniu 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej. Na początku października 2016 r. Ministerstwo Rozwoju uznało ofertę offsetową za niezadowalającą, a dalsze rozmowy za bezprzedmiotowe. Obecnie w MON trwa nowe postępowanie, które ma wskazać śmigłowce dla wojsk specjalnych i do zadań morskich.