W środę przedstawiony został raport techniczny podkomisji zajmującej się ponownym badaniem katastrofy smoleńskiej. Szef podkomisji Antoni Macierewicz poinformował, że anulowany został raport przyjęty w 2011 r. przez komisję, którą kierował Jerzy Miller.
Marek Suski, pytany na antenie Radia Plus, czy raport podkomisji trafił już na biurko premiera i czy szef rządu się z nim zapoznał, odpowiedział, że "chyba nie". - Wczoraj nie widziałem tego raportu, ale ja tam też wszystkich dokumentów, które do premiera spływają, nie oglądam, więc nie mam wiedzy - dodał.
Zaznaczył, że raport "z pewnością w najbliższych dniach trafi" do premiera, ale "przede wszystkim powinien trafić do prokuratury".
Na sugestię dziennikarza, czy nie powinno się już odbyć zebranie szefów służb w związku z ustaleniami podkomisji smoleńskiej, odpowiedział, że "to było 8 lat temu, wtedy powinno odbyć się zebranie szefów służb, a wtedy było, że nic się nie stało w ogóle, władza się cieszyła z tej katastrofy, a dzisiaj po 8 latach nie pozostaje nic tylko spokojnie wyjaśniać i skierować sprawę do prokuratury".
- Dzisiaj władza podchodzi do tego poważnie, ale ze spokojem, co mielibyśmy zrobić - został postawiony pomnik, kolejny pomnik będzie w listopadzie, a ta sprawa powinna biec trybem prawno-prokuratorsko-sądowym - powiedział Suski.
Pytany, czy Antoni Macierewicz jest dla niego wiarygodny, odpowiedział: Mnie nie interesuje wiarygodność Antoniego Macierewicza, mnie interesuje to, że państwowa komisja, która była powołana za rządów Donalda Tuska kłamała i to jest po prostu porażające. Ta komisja (podkomisja smoleńska - PAP) obaliła tamtą komisję w sensie przedstawienia dowodów, że to były kłamstwa, powtórzenie steku bzdur raportu Anodiny, natomiast z pewnością ta sprawa będzie jeszcze długo badana.
- Ja jestem przekonany, że sprawa tej katastrofy jest największym skandalem rządów III RP, a może w ogóle w historii Polski; ten skandal powinien zostać wyjaśniony, wyjaśniany i będzie jeszcze wyjaśniony, bo to nie jest raport końcowy - podkreślił.
Jak mówił, zostaną jeszcze odkryte nowe okoliczności. - Część świadków nie żyje, niektórzy popełnili samobójstwo w niewyjaśnionych okolicznościach, tak że tutaj jest bardzo wiele zagadek - stwierdził Suski.
- Ten raport jeszcze wszystkich nie wyjaśnił, ale z całą pewnością wskazał, że samolot się sam nie rozpadł na brzozie, cienkiej zresztą, którą inne samoloty, te same samoloty, jak lądowały gdzieś w lesie, to ścinały kilometr drzew i się nie rozpadały, część ludzi przeżyła, więc choćby na tej podstawie można powiedzieć, że kłamstwa ekipy Donalda Tuska są porażające i powinny być rozliczone, a ci ludzie, którzy w ten sposób się zachowywali, są zdemoralizowani, nie powinni mieć w ogóle powrotu do polityki, powinni stanąć po prostu przed sądem i ten raport powinien posłużyć prokuraturze do dalszych ustaleń, być może postawienia zarzutów - stwierdził szef gabinetu politycznego premiera.
Macierewicz powiedział, że przedstawiony w środę raport, jest to raport techniczny, a nie ostateczny; nie jest oficjalnym stanowiskiem państwa polskiego i nie ma takiego stanowiska do czasu opublikowania raportu Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, który opracowuje podkomisja. Według Macierewicza, raport końcowy może powstać za około rok.
Według raportu podkomisji, samolot Tu-154M uległ destrukcji w powietrzu w wyniku eksplozji; podkreślono w nim też, że na katastrofę Tu-154M złożył się szereg świadomych działań: w obszarze remontu samolotu, przygotowania wizyty w Katyniu, świadome, fałszywe sprowadzenie samolotu do lądowania przez rosyjskich kontrolerów, awarie i eksplozje.
Macierewicz powiedział, że raport Millera z 2011 r. został anulowany i do czasu opublikowania raportu Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego nie ma oficjalnego stanowiska państwa polskiego w sprawie katastrofy.
W latach 2010-11 katastrofę smoleńską badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczył ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Polska komisja wskazała też na nieprawidłową pracę rosyjskich kontrolerów. Podkreślała, że rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.