Sprawę Artura Kwapińskiego (teraz radny niezrzeszony) opisuje "Dziennik Wschodni". Przypomina, że w ubiegłym roku, kiedy Kwapiński należał do PiS i pracował jako dyrektor biura posła Krzysztofa Szulowskiego, wjechał samochodem do rowu. Miał 1,6 promila w wydychanym powietrzu, co potwierdziło badanie.

Reklama

Do PiS już nie należy. Stracił też stanowisko dyrektora biura poselskiego. Ostatecznie trafił do GDDKiA.

- Ten pan nie został zatrudniony jako pierwsza osoba. Pierwszą osobą była kobieta, która poszła na badania lekarskie i okazało się, że jest w ciąży. Podjęła więc decyzję, że nie będzie podejmowała pracy. Dwie kolejne kobiety w między czasie znalazły inną pracę, czwarty kandydat nie spełniał oczekiwań, pan Kwapiński był dopiero piątą osobą – tłumaczy na Gazeta.pl Krzysztof Nalewajko, rzecznik prasowy lubelskiego oddziału GDDKiA.

Fakt, że Kwapiński wsiadł pijany za kółko, nie miał znaczenia przy przyjmowaniu go do pracy? – dopytują media. Lubelska GDDKiA odpowiada: Pracownik złożył wymagane przez nas oświadczenia. Nie mieliśmy wiedzy o przytoczonym przez pana zdarzeniu.