Poseł PO Andrzej Halicki mówił na konferencji prasowej, że przy wysuwaniu rekomendacji do Sądu Najwyższego, którego skład - jak stwierdził - "dopychał kolanem prokurator generalny", "złamane zostały nie tylko zasady, ale także ustawa.
Według Halickiego, naruszone zostały zasady "nie tylko niezawisłości, nie tylko jakości członków Sądu Najwyższego", ale złamana została zasada, która od PRL nie była naruszana i "prokurator generalny - polityk i prokuratura jako instytucja hierarchiczna dziś ma nadzór nad całym obszarem sądownictwa".
To był ten powód, dla którego prezydent Andrzej Duda w zeszłym roku zawetował wniesione przez PiS ustawy o SN i KRS. Korzystając z rad swojej doradczyni Zofii Romaszewskiej mówił bardzo głośno, że nie pozwoli na powrót systemu PRL-owskiego (...) bo nie licuje to z demokratycznym porządkiem prawnym- powiedział Halicki.
W tym miejscu apel do prezydenta: panie prezydencie, pan dalej ma w ręku długopis i tych nominacji może pan nie podpisać, jeżeli w dalszym ciągu uważa pan, że nie może być systemu rodem z PRL - dodał Halicki.
Poseł PO powiedział też, że rekomendowany przez KRS na sędziego SN radca prawny Adam Tomczyński jest „zamieszany w wiele, można powiedzieć, afer". Bo przekształcenia własnościowe, które polegają na tym, że mamy do czynienia z upadłościami, a później następują przekształcenia własnościowe, na których ktoś korzysta, trudno uznać za sprawiedliwe i transparentne - dodał.
W tym kontekście Halicki wskazał na podwarszawskie gospodarstwo Eko-Mysiadło, o którego upadłości orzekał skład z udziałem Tomczyńskiego i sędziego Dariusza Czajki, z którym, jak mówił poseł PO, Tomczyński nadal współpracuje, obaj są też wykładowcami w jednej z warszawskich uczelni.
Eko-Mysiadło do dziś nie podniosło się z ruiny, liczne przekształcenia do dziś są elementem różnych postępowań i spraw sądowych - dodał Halicki. Mówił też o upadłości Centrum Leasingu i Finansów unieważnionej w 2004 r. przez Sąd Najwyższy a także m.in. o "działalności publicystycznej" Tomczyńskiego występującego jako komentator w TVP pod obecnym zarządem; wytknął używanie wulgaryzmów w mediach społecznościowych.
Poseł PO Arkadiusz Myrcha mówił z kolei o Małgorzacie Bednarek. To, można powiedzieć pierwsza kadrowa Zbigniewa Ziobry. Kiedy w 2007 roku PiS przegrywa wybory, z jej inicjatywy zostaje powołane stowarzyszenie Ad Vocem zrzeszające prokuratorów, którzy są najbliższymi współpracownikami Zbigniewa Ziobry, a którzy po 2015 roku objęli najważniejsze funkcje w całej prokuraturze - mówił Myrcha. Stowarzyszenie stało się - jak to określił Myrcha - realną kuźnią kadr Ziobrowej prokuratury po 2015 roku".
Dodał, że Bednarek pomówiła sędziów o udział w zorganizowanej grupie przestępczej; zarzuty okazały się bezpodstawne, a "sprawa zakończyła się publicznymi przeprosinami prokuratury i wypłata gigantycznych zadośćuczynień". Oczywiście z pieniędzy podatników, pani Bednarek do dzisiaj za te skandaliczne słowa nie przeprosiła - powiedział poseł.
Kto wie, czy kluczowym argumentem za powołaniem pani prokurator w skład SN nie jest fakt, że jest żoną wieloletniego prominentnego działacza PiS Pawła Bednarka, który był śląskim skarbnikiem struktur PiS - mówił Myrcha. Przywoływał opisane przed laty w mediach zamieszczenie przez Bednarka w jego komunikatorze internetowym fragmentu "Horst-Wessel-Lied" - pieśni bojówek SA, a później NSDAP.
To nie przypadek, że kolejny raz tego typu wątki pojawiają się w bezpośrednim otoczeniu polityków PiS, a co gorsza pojawiają się w otoczeniu pani prokurator, która będzie orzekała w Sądzie Najwyższym, rozstrzygając sprawy milionów Polaków – powiedział Myrcha.
Według niego można założyć, że w sprawach, w których będzie orzekała Bernarek, "to orzekanie nie będzie bezstronne".
Dlatego ten apel do pana prezydenta. Panie prezydencie, wszystko jeszcze w pana rękach; można tych rekomendacji nie podpisywać i uchronić Sąd Najwyższy - wezwał Myrcha.
W środę posłowie PO negatywnie skomentowali wybór jako kandydatów do SN Jarosława Dusia i Kamila Zaradkiewicza. Ich zdaniem w przypadku prok. Dusia Krajowa Rada Sądownictwa złamała prawo, w przypadku Zaradkiewicza - procedurę wyboru sędziów Sądu Najwyższego.
Na piątek Halicki zapowiedział "kolejny odcinek kalejdoskopu gwiazd czyli informacji o tym, z jakich osób SN składać się bez wątpienia nie powinien".
Krajowa Rada Sądownictwa na posiedzeniu plenarnym, które zaczęło się w czwartek ubiegłego tygodnia, a zakończyło we wtorek, podjęła cztery uchwały o przedstawieniu prezydentowi wniosków o powołanie łącznie 40 wskazanych osób na sędziów Sądu Najwyższego.