"Wygram "Taniec" i będę jeździł sportowym porsche" - zapowiada buńczucznie poseł dla "Faktu". Krzysztof Bosak to jedyny parlamentarzysta Ligi Polskich Rodzin, który zupełnie nie przejmuje się samorozwiązaniem Sejmu i tym, że jego partia nie ma szans na ponowne dostanie się na Wiejską.

Reklama

"Kiedy dostałem zaproszenie do programu, pojawiły się wątpliwości, czy posłowi to przystoi" - mówi Bosak. "Ale przecież program startuje w niedzielę, a ja już wtedy nie będę posłem" - cieszy się poseł w rozmowie z "Faktem".

Czyżby Bosak żegnał się już karierą polityczną, a chciał zrobić furorę w show-biznesie? Na to wygląda. Pierwsza zmiana: poseł chce się pozbyć drogiego i pojemnego vana Mercedesa Vito. "Mogłem nim wozić nawet 9 kolegów" - chwali się młody parlamentarzysta.

Ale przecież takie auto pasuje bardziej do dostawcy sklepu spożywczego, niż wschodzącej gwiazdy show-biznesu. Nie da się w nim zaimponować dziewczynom, głupio wygląda wystawiony przez okno łokieć. W czym zatem gwiazdor Bosak będzie się czuł najlepiej - pyta "Fakt". Oczywiście w aucie sportowym!

"Ale nie muszę go sobie kupować, ja takie auto wygram i będę nim jeździł" - snuje już plany. Podczas prezentacji głównej nagrody w "Tańcu z gwiazdami" - czerwonego kabrioleta porsche - Bosak z wprawą przymierzył się do kierownicy.

Zdaniem "Faktu", kiedy błyskały flesze fotoreporterów, był w siódmym niebie. Teraz ciekawe, czym zaskoczy widzów, by ich głosy pozwoliły mu wygrać to auto. A może myśli, że już sam widok byłego posła LPR wirującego w ociekających erotyką pląsach będzie na tyle egzotyczny, że Polacy będą na niego głosowali?