Według prof. Orłowskiego obietnice prezesa PiS, złożone podczas ostatniej konwencji partii, to kupowanie głosów. - Nie ma programów, wizji, udawania, że chodzi o coś innego. Koniec końców jest jeden sposób, żeby wygrać wybory: trzeba kupić głosy. Jeszcze trzy lata temu Mateusz Morawiecki jako wicepremier mówił o dronach, lotniskach, modernizacji, a teraz mamy program rozdawania gotówki. To jest nędza polityki – powiedział w TOK.FM rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula.

Reklama

Jego zdaniem Polska "weszła na ścieżkę grecką". - Czy będziemy, jak Grecja, posuwać się tą ścieżką dalej? Tego jeszcze nie można przesądzić. Natomiast już widać scenariusz grecki, gdzie dwie partie przez lata spędzały czas przed wyborami na licytacji, kto da więcej. U opozycji już słychać tony, że trzeba przebić to, co obiecał PiS – mówił w rozmowie z Aleksandrą Dziadykiewicz.

- Trzeba być bardzo głupim albo cynicznym, by wmówić sobie, że odzyskanie 1/5 tego, co się dało, spowoduje, że gospodarka będzie się miała świetnie – dodał prof. Orłowski.

Przekonywał, że rząd może znaleźć pieniądze potrzebne na spełnienie obietnic "stosując różne triki, na przykład doprowadzając do tego, żeby ZUS zaciągnął dług, a nie budżet".

- Jeśli PiS kupi głosy i wygra wybory, to prawdopodobnie w kolejnej kadencji będzie krwawić. Zaczną się kłopoty gospodarcze, będzie rosnąć inflacja, zaciąganie długów będzie coraz bardziej kosztowne. Trzeba będzie podwyższać podatki i robić rzeczy niepopularne. W tej chwili nikt się jednak z tym nie liczy – ocenił prof. Witold Orłowski.